Pomijanie Fatimy milczeniem jest czymś chorobliwym!

Jubileuszowe nabożeństwo w Höchberg koło Würzburga

Ks. Bp Helmut Bauer, Würzburg

Z okazji 75 letniej rocznicy upamiętniającej wydarzenia fatimskie, w diecezji Würzburg Ogólnoświatowy Apostolat Fatimski skierował zaproszenie na nabożeństwa do różnych kościołów pielgrzymkowych w każdym 13-tym dniu miesiąca, począwszy od maja do października 1992 roku. Wzięło w nich udział ponad 3500 osób. Nabożeństwo końcowe odprawił w jednym z najstarszych kościołów w tej diecezji, w Höchberg, biskup sufragan Helmut Bauer. Jego godne uwagi kazanie publikujemy tu w niewielkim skrócie.

„O Fatimie i wydarzeniach 13 października 1917 roku w Cova da Iria nie wspomina się w ukazujących się często książkach historycznych i kronikach dotyczących XX wieku. A jednak to miejsce i ta data mogłyby pozwolić głębiej wniknąć w nieprawdopodobnie bolesny przebieg, a w tym w siły napędowe tego stulecia.

W książkach historycznych, odnoszących się do roku 1917, czytamy, że z przystąpieniem Ameryki do krwawej wojny toczącej się w Europie, wojna ta /1914 - 1918/ przeobraziła się w pierwszą wojnę światową. W październiku 1917 roku w Petersburgu doszło do władzy radykalne ugrupowanie bolszewików. Zgodnie z oświadczeniem Solszenicyna do 1990 roku ponad 50 milionów ludzi zostało zabitych, zlinczowanych i zlikwidowanych. O tym co Bóg ofiarował w Fatimie, by ustrzec świat przed niezmiernym cierpieniem i strachem, nie słyszano ani jednego słowa.

Wydarzenia, które miały miejsce w Fatimie, przestrogi i obietnice Fatimskiej Pani osnuto głuchym milczeniem. Jednak tego strasznego stulecia w jego apokaliptycznych rozmiarach nie da się wyjaśnić jedynie zwykłymi metodami interpretacyjnymi. Było ono nazbyt potworne, zbyt nieludzkie, zbyt niszczące.

Ten, kto wyłącza z dziejów świata Boga  i przeciwne mu moce szatańskie, nie oceni właściwie tragedii tego stulecia. Zawsze znajdą się co prawda ludzie, którzy dzieje te kształtują w całkowitej wolności, ale są też ludzi, którzy wierzą lub nie wierzą. Zawsze będą istnieć ludzie, którzy będą lub nie zginać swoje kolana.

Fatima jest kluczem do zrozumienia tego 20-tego stulecia. Pomijanie Fatimy milczeniem, nawet w środowisku kościelnym włącznie, jest czymś chorobliwym, ponieważ w pierwszym rzędzie nie chodzi tu o prawdy wiary, lecz o czyste fakty i rzeczywistość.

Przesłanie fatimskie jest i pozostanie faktem. Niezależnie od tego, czy je zauważamy, czy też nie. Maryja pozostanie faktem w dziejach zbawienia. Niezależnie od tego, czy będziemy Ją czcili czy też nie. Dlaczego jednak mamy pomijać milczeniem coś, co się wydarzyło? Czy nie jesteśmy już w stanie pogodzić się z wtargnięciem także w znakach tego wszystkiego, co boskie, do współczesnych nam czasów? Czyżbyśmy kierowali się wyobrażeniem tak właściwie urządzonego świata, w który Bóg nie może już ingerować, nie powinien już ingerować? Dlaczego wypieramy się rzeczywistości, która ma do czynienia z Bogiem?

Swoim orędziem wyrażonym w Fatimie, Maryja ponagla do modlitwy, do pokornej modlitwy, do wytrwałej modlitwy odnoszącej się do Chrystusa. Prosi o odmawianie różańca. Ludzie modlitwy przekonani są o potędze i o miłości Boga. Ludzie modlitwy składają ręce i nie zaciskają pięści. Ludzie modlitwy szukają pokoju a nie kłótni. Ludzie modlitwy wiedzą o tym, że są kuszeni, wystawiani na próbę oraz wiedzą o swoim zagrożeniu przez zło. Ludzie modlitwy stają się wrażliwi na własną i innych ludzi nędzę. Ludzie modlitwy przyznają, że są grzeszni i skłonni do grzechu. Ludzie modlitwy rozumieją, jak niebezpieczna może być chęć władzy, chciwość, żądza przyjemności. Ludzie modlitwy wiedzą, że ostatecznie są bezsilni wobec zła bez Chrystusa. Ludzie modlitwy doświadczają mimo to przemożnej mocy Chrystusa objawiającej się w ich własnym życiu i świecie. Doświadczają oni prawdziwość zapewnienia Chrystusowego: „Nie lękajcie się! Ja jestem z wami przez wszystkie dni aż do skończenia świata”. Ludzie modlitwy usiłują otworzyć niebo na ziemi, która zawsze może stać się piekłem. Modlić się - to znaczy walczyć o Boże błogosławieństwo dla tego świata, tak jak kiedyś walczył z Bogiem Jakub o brzasku jutrzenki.

A jak sprawy się mają z wezwaniem do zadośćuczynienia? Nie słuchajmy sceptyków, którzy głoszą: Każdy jest odpowiedzialny za samego siebie! Nie, my nie jesteśmy odpowiedzialni tylko za siebie, lecz za cały Kościół, społeczeństwo, historię. Jeśli gdziekolwiek wzywa się dziś do okazania nienawiści obcokrajowcom, to nie możemy spoglądać na to bezczynnie i neutralnie. W takich momentach musimy się przeciwstawiać. Przyglądając się tylko, obciążamy się winą. My musimy w takich momentach przeciwdziałać. Przez okazanie szczególnych znaków współczucia i solidarności. My musimy się wtrącić. Zadość uczynienie oznacza nic innego: świadomie wtrącić się, kiedy w dziedzinie duchowej występuje nieporządek. Żądzy władzy posiadania i pożądliwości cielesnej z ich zgubnymi skutkami, pozostawiającymi trwały ślad, przeciwstawiamy się w znakach i czynach, posługując się przebaczeniem i pokorą.

Zadośćuczynienie - to znaczy mobilizowanie sił przeciwnych, ażeby nie runął duchowy system nietykalności ludzkiej.

Wiem, że niektórzy ludzie zawsze mają coś przeciwko tak zwanym cudownym środkom! Nikogo też nie zmusza się do „cudownego i zbawiennego środka” - różańca, jakim posługuje się Fatima. Dlatego Maryja prosi o odmawianie różańca. Do odmawiania różańca potrzeba nie zniewolonych, wolnych ludzi modlitwy. Natomiast człowiek, który zwiąże się z tym łańcuchem, łańcuchem różańcowych koralików, będzie wolny - wolny od lęku, wolny od względu na Boga. Jest to prośba naszej Matki, Matki Jezusa, która troszczy się o nasze zbawienie i zbawienie całego świata. Dlaczego nie mielibyśmy codziennie wypełniać tej prośby? My wszyscy znajdziemy przecież codziennie dwadzieścia minut dla siebie, na modlitwę. Jeśli tylko zechcemy, będziemy mogli odmawiać różaniec. Jeśli kochamy Maryję, wówczas będziemy odmawiać różaniec.

A przez każdorazowe odmawianie różańca wiążemy siebie z Matką Boga, ziemię z niebem, historię z Chrystusem, świat z Bogiem. Przez każdorazową modlitwę różańcową wdajemy się w wydarzenia zachodzące w świecie. Zgadzam się z błogosławionym ojcem Adolfem Kolping’ iem, który umiał powiedzieć: „Przy pomocy różańca rozwiązują się wszystkie moje problemy”. Tak jest, bowiem ośrodkiem modlitwy różańcowej jest zawsze Jezus Chrystus, nasz Odkupicicel.

Tak, my odmawiamy różaniec, bo jak Maryja troszczymy się o świat. Ale także razem z Maryją troszczymy się dla świata. Amen.”