Z Polskiej Fatimy
Gdy wchodzisz do Kościoła Matki Bożej Fatimskiej na Krzeptówkach, po przekroczeniu drzwi głównych Kościoła, czytasz krótką informację:
Uratowane życie Ojca Świętego Jana Pawła II w dniu 13. 05. 1981 przez orędownictwo Pani Fatimskiej, to największy dar Nieba, danej Kościołowi i całej ludzkości.” Żaden pomnik nie jest w stanie wyrazić „ceny” uratowanego życia Najwyższego pasterza Kościoła. Ono jest największą „wartością” dla świata i Kościoła.
Ten kościół, zbudowany „solidarnością serc” jako „votum wdzięczności za uratowane życie Piotra naszych czasów jest promieniem światła, które Bóg zachował w sercach tych ludzi, dzięki którym ten kościół został zbudowany.
W wielkich przemianach świata i Europy, nie można zapomnieć o dniu 13. 05. 1981. Historia Fatimy w tym miejscu trwa nadal.
Ten tekst został napisany w 1991 r. Jest on ważny i aktualny dla tutejszego Sanktuarium. Dziś po odejściu do „Domu Ojca” sługi Bożego Jana Pawła II mówimy, że kościół ten spełnia wielka misję wobec tych, którzy przekraczają progi tej świątyni. Ten kościół stał się symbolem cierpienia zadanego Ojcu Świętemu w zamachu i dalszych Jego cierpień, które były wymownym znakiem pontyfikatu Jana Pawła II.
Kościół Matki Bożej Fatimskiej na Krzeptówkach wyrósł z prośby Ojca Świętego Jana Pawła II skierowanej do Polaków o modlitwę w Jego intencji.
„Drodzy Rodacy. Bądźcie ze mną! Nie pozostawiajcie mnie samego! Módlcie się za mnie na jasnej Górze i wszędzie. Pomóżcie mi! Niech ten papież, który jest krwią z waszej krwi i sercem z waszych serc, dobrze służy Kościołowi i światu” (23.10.1978 r.)
Odpowiedzią na tę prośbę Ojca Świętego były słowa Prymas Polski Kard. Stefana Wyszyńskiego:
„Jedno przyrzekamy, Ojcze Święty, że cię nie opuścimy – jako synowie Kościoła Powszechnego i jako synowie wspólnej naszej Ojczyzny. Nie opuścimy Cię i na kolanach modlić się zawsze gorąco będziemy w Twojej intencji. Zobowiązujemy się dzisiaj, że Polska zawsze wierna wszystko uczyni, ażebyś jak najmniej kłopotów miał z Kościołem świętym w Polsce. Ponieważ tak bardzo umiłowałeś Matkę Bożą - w Kalwarii Zebrzydowskiej i na Jasnej Górze ..., dlatego przyrzekamy Ci już dzisiaj, że i w Kalwarii i na Jasnej Górze kolana będą wygniatać kamienie, ażeby wyprosić Ci zdrowie, siły energię duchową i tę światłość przedziwną, która jest właściwością Twego umysłu, jako Nauczyciela prawdy” (24. 10. 1978 r.).
Osobiście uczestniczyłem w tej audiencji i natychmiast zrozumiałem, że te słowa i to zobowiązanie staje się programem mojego życia i pracy duszpasterskiej.
Po powrocie z Rzymu rozglądałem się po panoramie pallotyńskich placówek w Polsce, która z nich byłaby najlepszym terenem realizacji tego pragnienia.
Zrozumiałem, że nasza skromna Kaplica Matki Bożej Fatimskiej na Krzeptówkach, osadzona u stóp Krzyża na Giewoncie, będzie w tej sytuacji najlepszym miejscem dla realizacji tych ideałów.
Dodatkowym wskazaniem na Krzeptówki było umiłowanie przez Jana Pawła II polskich Tatr. W tej sytuacji podjąłem rozmowy z Zarządem Prowincjalnym. Przedstawiłem plan mojego działania i wolę pracy w Zakopanem. Prośba została przyjęta życzliwie. W czerwcu 1979 r. otrzymałem dekret ks. Prowincjała Henryka Kietlińskiego SAC, kierujący mnie do pracy duszpasterskiej w Zakopanem. Przybyłem do Zakopanego 24 sierpnia 1978 r. Miałem już wyraźnie nakreślony program mojej pracy duszpasterskiej. Okazało się, że góralskie rodziny były życzliwe i otwarte na te ideały. Już 16-tego września 1979 r. zorganizowałem pierwszy „Dzień papieski” i „nocne czuwanie”. Byłem zaskoczony ilością wiernych uczestniczących w tym nabożeństwie. To dało mi nowy impuls do dalszych działań. Rodziły się kolejne pomysły, które uwiarygodniały Krzeptówki w zakresie organizacji modlitwy za Jana Pawła II. Wszystko zostało podporządkowane tej idei. Przełożeni pozostawili mi dużą swobodę działania i sami często uczestniczyli w tych nabożeństwach.
Dodatkowym atutem był fakt, że moi przyjaciele z Szwajcarii wspierali finansowo moją pracę duszpasterską: projekty i działania (placówka w Zakopanem nie była w stanie mi pomóc ze względu na brak funduszy).
Po kilku miesiącach pracy duszpasterskiej doszedłem do wniosku, że kaplica na Krzeptówkach jest za mała. Robiło się w niej duszno i ciasno. Okres od wiosny do jesieni dawał większe możliwości organizowania nabożeństw w naszym parku. Park z kolei nie był przygotowany do takich nabożeństw. Był zaniedbany. Wszystko było tam prowizoryczne, na to tylko pozwalały ówczesne możliwości i finanse. W przyśpieszonym tempie trzeba było modernizować i porządkować teren. Wymagało to około 4 lat pracy, ale w końcu udało się stworzyć konieczne warunki dla nabożeństw.
Równocześnie zaistniała potrzeba remontu Kaplicy, która była zlepkiem różnych stylów i gustów. Ogólnie jej przebudowa odbyła się bez większych awantur i kłótni. Wnętrze Kaplicy zostało uporządkowane. Kaplica stała się prawdziwą komnatą góralską Matki Bożej Fatimskiej. W międzyczasie rodziły się plany rozbudowy Kaplicy lub budowy nowego kościoła na aktualne potrzeby Krzeptówek. Nie było to łatwe z wielu względów. Wszystko dojrzewało powoli, jak ziarno wrzucone w glebę. Wszystko było omadlane, aby mogło spełniać zamierzona misję. Plany budowy kościoła przedstawiłem Ojcu Świętemu, prosząc Go o błogosławieństwo.
Powoli dojrzewała też idea koronacji Statuy Matki Bożej Fatimskiej z Krzeptówek. Podjąłem najpierw rozmowy z panią Marią Wandą Wantowską z Instytutu Pomocnic Jasnogórskich, która po Marii Okońskiej była w najbliższym kontakcie z Kardynałem Stefanem Wyszyńskim. Pani Wantowska przedstawiła moją prośbę Prymasowi. Odpowiedź była krótka i pełna nadziei: „Trzeba jeszcze trochę poczekać na dalszy bieg wydarzeń. Sprawa jest słuszna”.
Dlaczego taki bieg wydarzeń? W 1961 r. Prymas Polski otrzymał drogą dyplomatyczną dwie figury Matki Bożej Fatimskiej od biskupa z Leiria – diecezji, na terenie której leży Fatima. W świecie już odbywała się peregrynacja Statuy Pielgrzymującej Matki Bożej Fatimskiej. Biskup z Leiria, znając Prymasa Polski i jego wielką miłość do Matki Bożej, chciał przez peregrynację tych figur pomóc w uwolnieniu Kościoła w Polsce od reżimu ateistycznego.
Figury dotarły do Pałacu Prymasa Polski na Miodową. Czekały na podjęcie decyzji i miejsca swego przeznaczenia w planach Bożej Opatrzności. Od 1956 r. w Polsce odbywała się peregrynacja obrazu Matki Bożej Częstochowskiej. Pojawiały się coraz większe trudności natury politycznej i szykany reżimu wobec tej peregrynacji. Trudno było zdecydować się na równoległą peregrynację figur z Fatimy.
Orędzie fatimskie było już znane w Polsce. Decydującym momentem był akt zawierzenia Narodu Polskiego Niepokalanemu Sercu Maryi 8 września 1946 r. pod przewodnictwem Kardynała Augusta Hlonda i Episkopatu Polski z udziałem milionowej rzeszy pielgrzymów.
Orędzie fatimskie z woli Matki Bożej było skierowane docelowo ku Rosji, która została określona jako „koleba ateistycznego państwa”. Sama Matka Boża użyła kilka razy słowo: „Rosja”.
Rewolucja Październikowa zrodziła tzw. „błędy Rosji”, które z czasem rozprzestrzeniały się niemal na cały świat. Z tego tytułu orędzie fatimskie zostało „upolitycznione” i dla władz komunistycznych stawało się coraz bardziej niebezpieczne. Ks. Stanisław Czapla SAC, ówczesny Rektor Wspólnoty Pallotyńskiej na Krzeptówkach, podjął rozmowy z Prymasem Kard. Stefanem Wyszyńskim przez pośrednictwo Pań z Instytutu Pomocnic Jasnogórskich w sprawie figury Matki Bożej Fatimskiej, która była w Jego gabinecie. Mediatorem był Ks. Stanisław Kuraciński SAC. Trzeba pamiętać, że do 1961 r. nie było w Polsce figury Matki Bożej Fatimskiej. Były tylko Jej obrazy.
W dniu 6 października 1961 r. Prymas Polski przekazał figurę na Krzeptówki. 11 października, ówczesny biskup Karol Wojtyła przybył na Krzeptówki na uroczystości fatimskie i poświęcił tę figurę i kaplicę w naszym parku. Ks. Czapla wcześniej przygotował plan „rekolekcji różańca rodzinnego” dla naszych misjonarzy z Krzeptówek. Idea tych rekolekcji została zaczerpnięta od. o. Patryka Peytona ze Stanów Zjednoczonych, twórcy „Krucjaty Różańca Rodzinnego”
Od 1961 r. nasi misjonarze z Krzeptówek rozpoczęli swoją misję „fatimsko–różańcową”. Początkowo obejmowała ona parafie diecezji tarnowskiej i sandomierskiej. W późniejszym czasie objęła zasięgiem teren całej Polski.
Były to trzydniowe rekolekcje połączone z nawiedzeniami figury Matki Bożej Fatimskiej i całonocnym czuwaniem dla dzieci, młodzieży i dorosłych. Całość kończyła się uroczystym aktem zawierzenia parafii Niepokalanemu Sercu Maryi w nawiązaniu do oddania z 8 września 1946 r. Rekolekcje kończyły się podjęciem świadomej decyzji w rodzinach odmawiania różańca za Kościół i Ojczyznę. Tak tworzył się Apostolat Krucjaty Różańca Rodzinnego w Polsce. Jak każde dzieło apostolskie i ono musiało przejść chwile kryzysu, który może osłabić lub wzmocnić dzieło. Na Krzeptówkach zabrakło Ks. Czapli, moderatora Ruchu. Na kilka lat „Krucjata Różańca Rodzinnego” zamarła.
Wybór Karola Wojtyły na Stolicę Piotrową ukazał nowe światła dla rozpoczętego ongiś dzieła. Dzisiejszy Kustosz Sanktuarium Fatimskiego na Krzeptówkach zostaje przyjęty przez Ojca Świętego Jana Pawła II na prywatnej audiencji w dniu 14 lutego 1979 r. Po Mszy św. z Ojcem Świętym dane mi było po raz pierwszy uczestniczyć w śniadaniu. Był to czas ważnych rozmów dla Krzeptówek. Przedstawiłem Ojcu Świętemu przygotowany projekt „Duchowej Pomocy Kościołowi i Ojcu Świętemu Janowi Pawłowi II”. Z wielką życzliwością i zainteresowaniem przyjął Ojciec Święty ten plan pracy duszpasterskiej.
Następne lata pracy na Krzeptówkach wypełniały się modlitwą i różnorodnością nabożeństw za Jana Pawła II, ogarniając coraz szersze kręgi Zakopiańczyków i pielgrzymów.
W ciekawych okolicznościach dochodzi do koronacji Statuy Matki Bożej Fatimskiej na Krzeptówkach w dniu 21 października 1987 r. na Placu św. Piotra w Rzymie w ramach obchodzonego w Kościele Roku Maryjnego. To wydarzenie jest opisane w książkach i licznych artykułach. W historii Kościoła i dotychczasowej praktyce „koronacji” był to prawdziwy przełom prawa koronacyjnego. Dekret koronacji i Breve Apostolskie stwierdzają, że Ojciec Święty Jan Paweł II „chciał i uczynił” ten fakt koronacji, zamykając burzliwe dyskusje na temat tej koronacji.
Rok 1987 przyniósł też „światło nadziei” na budowę Kościoła na Krzeptówkach. Był on ślubowany Matce Bożej Fatimskiej 13 maja 1981 r.: „Jeżeli Ty, Matko Boża Fatimska, uratujesz życie zagrożone Jana Pawła II, wybudujemy Ci kościół jako pomnik wdzięczności za to ocalenie”. Tak ślubowaliśmy w dniu 13 maja 1981r. godz. 21.30.
W Kaplicy na Krzeptówkach trwała nieustanna modlitwa w różnych formach do 14 sierpnia 1981r, gdy ostatecznie Ojciec Święty opuścił Klinike Gemeli i wrócił na Watykan. Uroczyste Magnificat zakończyło też na Krzeptówkach. „100 dni cierpienia” Jana Pawła II. Był to czas wielkiej modlitwy i potęgi ducha naszych wiernych. Czas prawdziwego dojrzewania serc do „solidarności z Ojcem Świętym”. Ten czas 100 dni modlitwy ożywił wiarę, zjednoczył parafialną wspólnotę i zaszczepił w sercach dzieci, młodzieży i dorosłych prawdziwą miłość do Ojca Świętego.
W Wielki Piątek 1987 r. w niespodziewanych okolicznościach Krzeptówki otrzymują zezwolenie na budowę Kościoła. W czerwcu 1987 r. w uroczystość Bożego Ciała ks. bp Kazimierz Górny z Krakowa poświęcił plac pod budowę nowego Kościoła.
Jak do tego doszło, skoro nie było terenu pod budowę? Po modlitwach i postach o chlebie i wodzie podjąłem osobiście bardzo trudną decyzję życiową. Nie było nawet czasu na konsultację z Przełożonymi. Powiem prosto: czasem są takie trudne decyzje, że człowiek musi sam je podjąć wraz z ryzykiem wszystko.
Jednej nocy trzeba było wyciąć około 50 potężnych smreków i zniwelować teren górzysty obok Kaplicy. Przez kilka dni wierni przygotowywali się do tej akcji. W godzinie Apelu Jasnogórskiego odmówiliśmy krótką modlitwę przed figurą Matki Bożej Fatimskiej, poświęciliśmy teren. Rozpoczęła się akcja wycinki lasu i niwelowanie terenu. Przed godziną 6.00 było już wszystko wykonane. Otworzyła się nowa przestrzeń pod budowę Kościoła. W sercach uczestników tej akcji wstąpiła nadzieja i radość.
Ale nie obyło się bez napięć i zagrożeń. Już około 8.00 rano pojawiła się na Krzeptówkach pierwsza komisja państwowa. Trudno było się temu dziwić. Należało się liczyć z taką konsekwencją w 1987 r. Byłem gotowy na wszystko, chcąc chronić Zarząd Prowincjalny. Szykany trwały kilka tygodni.
We wrześniu 1987 r. rozpoczęły się wykopy pod fundamenty kościoła – „wotum wdzięczności za ocalone życie Jana Pawła II w zamachu 13 maja 1981 r.”. Przygotowałem wcześniej dokumenty i prowizoryczną makietę Kościoła zawiozłem do Ojca Świętego. Ojciec Święty położył swoją rękę na makiecie i powiedział krótko wobec delegacji z Krzeptówek: „Błogosławię z całego serca i przyjmuję tytuł Kościoła”. To było tak zwyczajnie, jak zwyczajna była wielkość i świętość Jana Pawła II. Przecież ten fakt upamiętnił się „cud ocalenia w zamachu” . Był to pierwszy projekt Kościoła z takim tytułem.
Nieważny jest trud zmagania, wielkość ofiar i wyrzeczeń czasu budowy. Zaangażowanie się Ojca Świętego Jana Pawła II w tę budowę uskrzydlało nas, dźwigało w górę, jak rosnące mury świątyni.
Serdeczność i dobroć Ojca Świętego okrywała wszystko. Była balsamem i dźwiganiem w wzwyż, pogłębiała naszą solidarność z Ojcem Świętym.
To wszystko zostało zwieńczone tryumfalnym przyjazdem Ojca Świętego Jana Pawła II na Krzeptówki w dniu 7 czerwca 1997 r. Była to pierwsza sobota miesiąca i liturgiczne wspomnienie Niepokalanego Serca Maryi, tytuł Kaplicy na Krzeptówkach. Około 40 tyś. wiernych, zwłaszcza członków Rodziny Radia Maryja wraz z Ojcem Tadeuszem Rydzykiem otoczyło mury świątyni, wznosząc różaniec ku Niebu na przywitanie Ojca Świętego na Krzeptówkach. Jak najcudowniejszy sen spełniały się wówczas marzenia Kustosza i tysięcy ludzi, którzy tworzyli tę świątynie. To przecież Najwyższy Pasterz Kościoła Jan Paweł II i pracownicy Stolicy Apostolskiej znaleźli się na tym skrawku ziemi u stóp Krzyża na Giewoncie! Jak Maryja w tajemnicy nawiedzenia u Elżbiety, tak Jan Paweł II wstępował najpierw do starej kaplicy, którą znał osobiście. Klęczał 15 minut przed Matką Boża Fatimską, odprawiając piętnastominutową medytację, część nabożeństwa pierwszych sobót miesiąca. Z woli i nakazu Ks. Dziwisza zająłem wówczas miejsce obok Ojca Świętego. Pamiętam, jakie zapadło wielkie milczenie. Tylko Niebo i Matka Boża zna myśli tego „czasu nawiedzenia”. Potem jeszcze miała miejsce serdeczna rozmowa z Ojcem Świętym w samotności kaplicy i przygotowaniu do Mszy świętej.
Rozpoczęła się procesja „poranka wielkanocnego”. Biły dzwony, jak na rezurekcji. „Idzie nasz Pan, Dobry Pasterz”. Zastępy młodych górali z Podhala utworzyły uroczysty szpaler dla „Króla wieków”. Jak pasterze, klękali na kolana, składając Mu swój hołd, który wyciskał łzy Ojcu Świętemu i wszystkim uczestnikom.
I stoi w drzwiach świątyni, przygotowanej i oddanej dla Niego w symbolu przekazanego klucza tej świątyni przez Kustosza Sanktuarium. Wita Go marszem najpiękniejsza Orkiestra Wojskowa Podhalańczyków i góralska kapela, najlepszych muzykantów. Jeden z poetów Podhala napisze w swoim wierszu, utrwalając to wydarzenie wejścia Ojca Świętego do Kościoła: „We dźwiyrzak świontyni Ojciec Świnty staje Matusia Fatimsko rącki Mu podaje” .(Adam Doleżuchowicz – Zakopane)
Jak Chrystus w Niedzielę Palmową, tak On, Najwyższy Pasterz Kościoła, wstępił do swojej świątyni, która rosła z Nim, wyrosła z Jego cierpienia. Pani Fatimska ruszyła z ołtarza do Niego, pochyliła się w geście rąk Matki, jak dniu zamachu, gdy leżał u bram śmierci. I prowadzi Go do ołtarza, który ma namaścić i złożyć na nim siebie samego w dziękczynnej ofierze. Rozlega się radosne: „W słonecznej światłości...” I znowu Fatima bije sercem Jana Pawła II. Ojciec Święty otwiera swoje serce wobec wiernych i mówi językiem prostej i żywej wiary, językiem miłości i wdzięczności wobec Niej, jak po zamachu. Zapada głębokie milczenie jak w tajemnicy Zwiastowania, aby usłyszeć głos Zwiastuna Dobrej Nowiny:
„Drodzy Bracia i Siostry! Wasze sanktuarium na Krzeptówkach jest mi szczególnie bliskie i drogie. Czcicie w nim figurę Matki Boskiej Fatimskiej. Z historią tego sanktuarium łączy się także wydarzenie, które miało miejsce na placu Św. Piotra 13 maja 1981 roku. Doznałem wówczas śmiertelnego zagrożenia życia i cierpienia, a równocześnie wielkiego miłosierdzia Bożego. Za przyczyną Matki Bożej Fatimskiej życie zostało mi na nowo darowane. Podczas przebywania w szpitalu doświadczyłem wiele ludzkiej życzliwości ze wszystkich stron świata, która objawiała się przede wszystkim w modlitwie. Przed oczyma miałem wtedy scenę z życia pierwszych chrześcijan, którzy „nieustannie modlili się do Boga” (por. Dz 12,5), gdy życie Piotra było wystawione na wielkie niebezpieczeństwo.
Wiem, że w tej modlitwie Kościoła na całej ziemi w intencji mojego powrotu do zdrowia i posługi Piotrowej uczestniczyło także Zakopane. Wiem, że gromadziliście się w waszych kościołach parafialnych, a także w kaplicy Matki Boskiej Fatimskiej na Krzeptówkach, aby odmawiać różaniec, prosząc o zdrowie i siły dla mnie. Wtedy też narodził się plan wybudowania na tym miejscu, u podnóża Giewontu, sanktuarium Matki Boskiej Fatimskiej jako votum dziękczynnego za uratowanie mojego życia. Wiem, że to sanktuarium, które dziś mogę konsekrować, wznosiło wiele rąk i wiele serc zjednoczonych pracą, ofiarą i miłością do Papieża. Trudno o tym mówić bez wzruszenia...
Drodzy Bracia i Siostry! Przybyłem do was, aby wam podziękować za waszą dobroć, pamięć i modlitwę, która trwa tu nadal. Byłem waszym pasterzem przez dwadzieścia lat jako metropolita krakowski, dzisiaj przychodzę do was jako Następca św.: Piotra. Zawsze mi pomagaliście. Byliście ze mną i rozumieliście moje troski. Czułem to. Było to dla mnie wielkim wsparciem. Za tę postawę wiary i oddania Kościołowi dziękuję wam z całego serca. Zawsze tu, na tej ziemi podhalańskiej, biskup miał w was oparcie. Oparcie miała tu Ojczyzna, zwłaszcza w trudnych chwilach swoich dziejów. Przybyłem, aby wam po- wiedzieć za to wszystko: „Bóg zapłać”. Na tym miejscu, razem z wami, pragnę jeszcze raz podziękować Pani Fatimskiej za dar ocalonego życia, podobnie jak to uczyniłem w Fatimie przed piętnastu laty. Totus Tuus... Dziękuję wszystkim za tę świątynię. Zawiera ona waszą miłość do Kościoła i Papieża. Jest niejako kontynuacją mojej wdzięczności do Boga i Jego matki. Razem z wami bardzo cieszę się tym darem.
Ze słowami głębokiej wdzięczności zwracam się także do wszystkich moich rodaków i wiernych Kościołowi, szczególnie do ludzi chorych i cierpiących, którzy modlą się za papieża i ofiarują za niego swój codzienny krzyż. Cierpienie przezywane z Chrystusem jest najcenniejszym darem i najskuteczniejsza pomocą w apostolstwie. „W Ciele Chrystusa, które nieustannie wyrasta z Krzyża Odkupiciela, właśnie cierpienie, przeniknięte duchem Chrystusowej Ofiary, jest niczym niezastąpionym pośrednikiem i sprawcą dóbr nieodzownych dla zbawienia świata. To ono, bardziej niż cokolwiek innego, toruje drogę łasce przeobrażającej dusze ludzkie. To ono, bardziej niż cokolwiek innego, uobecnia moce Odkupienia w dziejach ludzkości. : (Salvifici doloris, 27).
Dziękując za dar modlitwy i ofiary, jeszcze raz kieruje do wszystkich serdeczną prośbę, która wypowiedziałem w dniu inauguracji pontyfikatu: „Módlcie się za mnie. Pomóżcie mi, ażebym mógł wam służyć”. Ja także modlę się za was codziennie”.
Jan Paweł II wprowadził nas na zakopiańską Górę Tabor, pod Krzyż na Giewoncie i mówiliśmy Jemu: „Panie, dobrze nam tutaj, z Tobą. Pozostań z nami”. Słowa zwiastowania zapadały w głębię serc przemienionych przez łaskę. Łzy rany obmywały. „Jak Dobry jest Pan” - nasz Pasterz – Jan Paweł II”.
Po zakończonej Eucharystii Ojciec Święty długo jeszcze klęczał przed Najświętszym Sakramentem. Rozmawiał z Matką Bożą. Obłok okrył Go, a ramiona Matki objęły jak syna: „Oto Syn Twój”. Wychodząc z świątyni, rozległo się radosne „Alleluja”. I nastał poranek Wielkanocny, gdy wszystko już zmartwychwstało i trwa wieczne. Świątynię Jemu oddaną, konsekrowaną, Jan Paweł II oddał Bogu na chwałę, ku uczczeniu Pani Fatimskiej i dla dobra wiernych i pielgrzymów. Rozjaśniło się słońce, które wyszło spoza chmur i tęcza złączyła złocistym łukiem Niebo z ziemią, zamykając pierwszy etap historii na Krzeptówkach.
Wszystko, co ma sens w wierze i życiu prowadzi zawsze przez krzyż i rozświetla się w znaku krzyża. Tak było z historią Kościoła na Krzeptówkach, podobnie jak było z całym życiem Ojca Świętego Jana Pawła II. Jeżeli Bóg chce czegoś dokonać, zawsze wskazuje drogę, na którą trzeba wejść i pozwolić się Jemu prowadzić. Pomoc Matki Bożej jest podobna do Jej obecności na Drodze Krzyżowej i pod Krzyżem. Rozpoczynając budowę Kościoła na Krzeptówkach mówiłem parafianom, pielgrzymom i dobrodziejom bardzo jasno, jaki jest motyw budowy Kościoła. To„wotum wdzięczności za ocalone życie w zamachu Jana Pawła II”. Razem z ks. Franciszkiem Mąkinią SAC, ówczesnym Rektorem naszej Wspólnoty Pallotyńskiej na Krzeptówkach, złożyliśmy deklarację wobec Zarządu Prowincjalnego, że sami podejmiemy trud poszukiwania w Polsce i Europie koniecznych na budowę finansów. Zarząd Prowincjalny naszego Stowarzyszenia życzliwie przyjął naszą deklarację.
Nie było łatwe zadanie. Czasem stawiało nas na granicy ludzkiej wytrzymałości.
Prowadzenie normalnego duszpasterstwa w parafii i w Sanktuarium, czas budowy kościoła i wyjazdy za granicę w poszukiwaniu koniecznej dla budowy pomocy – wszystko to było prawdziwym porywaniem się „z motyką na Księżyc”. Setki wyjazdów za granicę, niezliczone tysiące kilometrów w drodze, trudności natury politycznej – wszystko to pomnażało się w miarę budowy kościoła. Trzeba było pisać tysiące listów, próśb i podziękowań. Ale nieustanna modlitwa na Krzeptówkach otwierała serca ludzi na błagalne prośby o pomoc.
Od początku budowy mówiłem wszystkim, zapraszając do współpracy: „Jeżeli uratowane życie Jana Pawła II w zamachu przez Matkę Bożą Fatimską coś dla nas znaczy, to musimy ten kościół budować inaczej niż pozostałe. Wotum to jest to, co można dać najcenniejszego Bogu i Matce Bożej z własnej woli, z miłości i szacunku.”
Kościół został w całości zbudowany z dobrowolnych ofiar parafian, pielgrzymów i darczyńców z zagranicy. Budowali go ludzie, dla których uratowane cudownie życie coś znaczyło. To było wielkie zwycięstwo wiary i prawdziwa wdzięczność okazane Matce Bożej Fatimskiej za Jej interwencję.
Po Bogu i Maryi – Pani Fatimskiej największą pomocą był dla mnie kontakt z Janem Pawłem II. Często bywałem na Watykanie. Zawoziłem Ojcu Świętemu dokumentację, plany i zdjęcia. Cieszył się tym materiałem – zawsze błogosławił. Ks. Stanisław Dziwisz, obecny Metropolita Krakowski od pierwszego spotkania 14 lutego 1979 r. przyjmował życzliwie zaproszenie współtworzenia Sanktuarium na Krzeptówkach. To nn był „Aniołem Stróżem” powierzanych planów i tajemnic Krzeptówek.
Być może uwieńczeniem tych zmagań, zbliżonych duchowym i fizycznym zmaganiom Drogi Krzyżowej, była moja niezwykła i ostatnia wizyta u Ojca Świętego w lutym 2005 r. w Klinice Gemelii. Po raz ostatni spotkałem się z Ojcem Świętym na łożu Jego cierpienia. Nie da się opisać tego osobistego spotkania w Klinice. Za zgodą Ojca Świętego mogłem po raz ostatni ucałować Jego dłoń, dziękując za wszystkie spotkania w ciągu całego Pontyfikatu. Było ich tak wiele. Zakończeniem tych osobistych spotkań z Ojcem Świętym było przekazanie przez ks. bpa Stanisława Dziwisza gałązki palmowej, którą Ojciec Święty Jan Paweł II udzielał ostatniego błogosławieństwa „Urbi et Orbi” w Niedzielę Palmową 2005 r. Ta palma, jak ostatni dar Ojca Świętego dla Sanktuarium to szczególny znak! Dla Sanktuarium i dla mnie osobiście. Wcześniej Ojciec Święty przekazał obraz Matki Bożej Jasnogórskiej, który przez lata znajdował się w Jego prywatnej kaplicy. Potem do Sanktuarium trafił w 2006 r. papieski Krzyż z Wielkiego Piątku 2006r. przekazany przez ks. Mieczysława Mokrzyckiego, sekretarza Ojca Świętego.
Sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej i Kościół na Krzeptówkach są ściśle związane z pontyfikatem Jana Pawła II i posługą ks. kardynała Stanisława Dziwisza, dzisiejszego Metropolity Krakowskiego. Sanktuarium wyrosło z „solidarności z Ojcem Świętym” z troski o Jego pontyfikat i ciągle zagrożone życie. Własnie to ciągle zagrożenie życie rodziło na Krzeptówkach coraz to nowe programy duszpasterskie i duchową mobilizację naszych wiernych i pielgrzymów. Niesienie tych modlitw rozpoczął zamach i kolejne choroby Ojca Świętego, jego operacje i pobyty w Klinice Gemelii, ale także czas kolejnych pielgrzymek apostolskich. W takich okolicznościach tworzył się żywy i aktualny program duszpasterski w parafii i Sanktuarium. Znalazły się w nim: Krucjata Różańca Rodzinnego, Papieski różaniec, Sztafeta różańcowa, Nocne czuwania, Dni Papieskie, Nawiedzenie Obrazu Matki Bożej Jasnogórskiej i Figury Fatimskiej w rodzinach Wspólnoty Parafialnej, Krucjata Różańca Sióstr Zakonnych Zakopanego i okolic, procesje różańcowe ulicami Zakopanego w kolejne rocznice zamachu i wyboru na Stolicę Piotrową, 24 pielgrzymki dzieci, młodzieży, rodziców i kapeli góralskiej do Ojca Świętego przed Bożym Narodzeniem, nabożeństwa fatimskie, codzienny różaniec za Ojca Świętego prowadzony od 1981 r., Wieczysta Adoracja Najświętszego Sakramentu zainicjowana w 2004 r., stałe nabożeństwo do Miłosierdzia Bożego od 2001 r., Apel Maryjny prowadzony od 1987 r., okolicznościowe nabożeństwa, ścisły post o chlebie i wodzie praktykowany przez wielu parafian.
Życie Ojca Świętego, Jego choroby i pielgrzymki apostolskie były przekładane w Sanktuarium na okolicznościowe dekoracje, która sygnalizowały program duszpasterski. Dekoracje obejmowały kościół, kaplicę, park fatimski i ulice Miasta Zakopanego przez cały rok. Tak pozostało po dzień dzisiejszy.
Czas służby Janowi Pawłowi II był okresem prawdziwego wzrastania w wierze i solidarności z Ojcem Świętym. Z tych lat pozostała bogata korespondencja z Namiestnikiem Chrystusowym, która sygnalizuje to, co działo się w tym czasie w Sanktuarium. Osobny temat to papieskie dary, zgromadzone w Sanktuarium w ciągu 27 lat pontyfikatu. One tworzą prawdziwy i żywy „Skarbiec Sanktuarium na Krzeptówkach”.
Dziś, jako Kustosz tego Sanktuarium, mówię parafianom i pielgrzymom: Jeżeli nasza służba Ojcu Świętemu Janowi Pawłowi II była prawdziwa za życia, powinna być kontynuowana po jego śmierci – zgodnie z życzeniem Ojca Świętego wypowiedzianym w Kalwarii Zebrzydowskiej: „Módlcie się za mnie za życia i po mojej śmierci”. Młode pokolenie wiernych i duszpasterzy na Krzeptówkach, które wyrosło z pontyfikatu Jana Pawła II winno „strzec ognia” płonącego w Sanktuarium na Krzeptówkach. Jest to charyzmat Sanktuarium. Służba Kościołowi i Ojcu Świętemu winna przynieść nowe, wspaniałe rozdziały pisane żywą wiarą, miłością i wdzięcznością za to wszystko, co Krzeptówki otrzymały w darze od Jana Pawła II i jego sekretarza ks. kardynała Stanisława Dziwisza.
Z chwilą odejścia Jana Pawła II do „Domu Ojca” jest to modlitwa dziękczynna za Jego życie, pontyfikat i utrwalenie tego, co nam pozostawił Ojciec Święty: „dar i zadanie”. Jest to również nieustanna modlitwa o Jego kanonizację. W ten sposób Sanktuarium na Krzeptówkach stawało się i staje z każdym dniem swej wierności „ żywym ośrodkiem kultu fatimskiego i kultu Sługi Bożego Jana Pawła II”. Przed Sanktuarium stoi ogrom odpowiedzialności za dzieło, które powstało w tak ciekawych okolicznościach z szczególnym i wyjątkowym zaangażowaniem samego Ojca Świętego Jana Pawła II i ks. kardynała Stanisława Dziwisza.
Należy ufać, że parafianie i pielgrzymi przybywający do Sanktuarium w liczbie około miliona rocznie, pomogą w dalszym wzrastaniu w wierze i służbie Kościołowi i Ojcu Świętemu, dziś Benedyktowi XVI.
Dziękuję z całego serca tym wszystkim, którzy przyjmując moje zaproszenie do współpracy, finansowali moje duszpasterstwo, budowali kościół i całość obiektów dzisiejszego Sanktuarium; i pozostali wierni po dzień dzisiejszy. Dźwigali i dźwigają krzyż wielkiej odpowiedzialności za Krzeptówki. Wszyscy są wpisani w żywą historię Sanktuarium na Krzeptówkach. Każdy z nich płaci dziś inną cenę wierności. Ale tym cenniejsza jest ich wierność wobec Sanktuarium.
Jest już żywe „wotum wdzięczności za ocalone życie w zamachu”: prawdziwe pokolenie Jana Pawła II! To są żywe Krzeptówki – ludzie, ich codzienna wierność, praca, służba i wielkie rycerskie serca, które tworzą dalszą historię „zaśpionych rycerzy pod Giewontem”. Bóg zapłać za wspólną drogę na Jubileusz Fatimy: jej 90 lat życia i służby dla Kościoła i na 10 rocznicę pobytu Ojca Świętego Jana Pawła II na Krzeptówkach.
Idzie nowy czas, wyruszajmy w dalszą drogę z wiarą i miłością z Janem Pawłem II. Kończę ten zapis historyczny, jako wstęp do tego albumu, słowami Jana Pawła II wypowiedzianymi w Fatimie 13 maja 1991r.:
„Niechaj nam nie ciąży zmęczenie,
trud niech nie opóźnia naszych kroków,
przeszkody niech odwagi w nas nie gaszą,
a smutek radości serca”.
Ks. Mirosław Drozdek SAC
Kustosz Sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej
Zakopane, 13 maja 2006