Mistyczne dziecięctwo
Historia maryjnej pobożności zna "mistyczne zaślubiny z Maryją". Do grona tych niezwykłych wybrańców trzeba najpierw zaliczyć św. Hermana Józefa żyjącego w XIII w. Zachował się opis zaślubin tego świętego z Maryją: "Razu pewnego [Maryja] ukazała mu się z Dzieciątkiem Jezus, a podając mu pierścionek, mówiła: Mój Hermanie! Ponieważ cześć twoja dla mnie i życie twoje niewinne tyle ma podobieństwa do życia Oblubieńca mego niepokalanego Józefa, przeto życzę sobie, żebyś pozostał zawsze mi wiernym i przybrał drugie jeszcze imię Józef". Były też one udziałem bł. Alana de Rupe, któremu w 1464 r. Maryja również wręczyła pierścień, znak duchowych zaślubin. Wśród tych, którzy dostąpili podobnej łaski, jest również XVII-wieczny czciciel Maryi, św. Jan Eudes, najważniejsza postać w historii kultu Niepokalanego Serca. Jest również żyjący w XVII w. Jan Jakub Olier - kierownik duchowy św. Wincentego Paulo, wychowawca kapłanów i założyciel wspólnoty kapłańskiej z Saint-Sulpice, "mąż pełen pobożności i zasług, uznawał na każdym kroku zależność swą od Maryi. Do Niej zwracał się ciągle po radę, światło, pociechę. Gdy się zabierał do jakiejkolwiek pracy lub nauki, odmawiał najpierw Zdrowaś Maryja". Jest wreszcie Wincenty Pallotti - wielka postać XIX w., założyciel pallotynów.
Trzeba przyznać, że "sposalizio spirituale" ("oblubieńczy związek duchowy") to łaska niezwykła. Czy można porównywać z jakimkolwiek innym wyróżnieniem wybór Matki Najświętszej, która bierze sobie człowieka za swego duchowego oblubieńca? W przypadku szesnastoletniej Łucji mamy do czynienia z równie niezwykłą łaską - z "mistyczną adopcją". Na szczególną uwagę zasługuje fakt, że nie znamy innych przykładów takiego wybrania. Siostra Łucja wydaje się zupełnym wyjątkiem, szczególną wybranką Maryi, która ukochała ją i wybrała dla siebie bardziej niż swoich największych świętych czcicieli wszystkich wieków Kościoła. To wybranie Łucji ma kapitalne znaczenie dla zrozumienia jej duchowości, jej misji i jej niezwykłych darów.
Kiedy spojrzymy w następne lata życia Siostry Łucji, dostrzeżemy działanie tej niezwykłej łaski. Świadczy o tym jej głębokie zjednoczenie z Maryją, jej nieustanny kontakt z Niebieską Matką i otrzymywanie od Niej rad i pouczeń, które co chwila ujawniają się w jej wspomnieniach i korespondencji. Łaska ta staje się dla nas bardziej zrozumiała, gdy cofniemy się do lata 1917 r. W czerwcu Matka Najświętsza zapewniła wizjonerkę: "Nie trać odwagi. Nigdy cię nie opuszczę. Moje Niepokalane Serce będzie twoją ucieczką i drogą, która cię zaprowadzi do Boga".
I rzeczywiście, Łucja doświadczała tej łaski. W liście z 9 stycznia 1940 r. mogła napisać: "Niepokalane Serce Maryi jest moją ucieczką, przede wszystkim w bardzo trudnych chwilach. Tam czuję się bezpieczna. Ta pewność [opieki Maryi] tak mnie pociesza i raduje. W nim [w Sercu Maryi] znajduję pociechę i siłę".
To doświadczenie bycia córką Maryi, wtuloną w Jej Niepokalane Serce, zdominowało całe życie Siostry Łucji. Codziennie słuchała, jak bije Serce Matki, niespokojne o losy powierzonych jej dzieci. Słuchała wezwań Maryi, Jej upomnień, Jej próśb. Była przez Nią prowadzona za rękę, dzień po dniu, godzina po godzinie. Gdy trzeba było, Matka Najświętsza oczyszczała przed nią drogę cudami. Jak ten z 1939 r., kiedy to przesyłając przez granice list zawierający słowa Matki Bożej, ujrzała, że celnicy mają zamiar otworzyć jej korespondencję. Wizjonerka wspomina w jednym z listów: "Pewnego razu musiałam złożyć wszystko w ofierze Panu. Ujrzałam moje pisma na biurku komory celnej. Przeraziłam się, widząc je tam. Rozpoznałam je natychmiast i serce zaczęło mi bić i podeszło mi do gardła z obawy, że strażnicy mogą je zacząć czytać. Ale Matka Najświętsza mnie strzegła. Kiedy wszystko było jak najdokładniej przeglądane, nie zwrócili na to szczególniejszej uwagi. Bóg jest tak dobry!".
Mamy liczne dowody na to, że Matka Najświętsza sama przekazywała Łucji informacje o dziejach świata oglądanych z perspektywy Bożej. Jak bowiem inaczej wytłumaczyć fakt, że wizjonerka z Fatimy znała wszystkie detale różańcowej rewolucji na Filipinach z 1986 r.? Żyjąc w karmelitańskim klasztorze, nie miała dostępu do gazet, radia, telewizji, a ks. kard. Sinowi, który ją odwiedził, bardzo szczegółowo opowiedziała o dokonanym w Manili cudzie. Skąd o nim wiedziała? Od swej mistycznej Matki, z którą obcowała na co dzień!