Wspomnienie o Hiacyncie i Franciszku
W Bazylice Fatimskiego Sanktuarium w Portugalii, w bocznych kaplicach przed prezbiterium znajdują się groby Hiacynty i Franciszka.
W drugim objawieniu 13 czerwca 1917 roku, Matka Boża powiedziała do Łucji: "(...)Hiacyntę i Franciszka zabiorę niedługo. Ty jednak tu pozostaniesz przez jakiś czas. Jezus chce się tobą posłużyc, aby ludzie mnie poznali i pokochali (...)"
I tak się stało... W dwa lata po objawieniach zmarł Franciszek (4 kwietnia 1919 roku) w rok po nim zmarła Hiacynta (20 lutego 1920 roku).Łucja, najstarsza z fatimskich pastuszków - do której były skierowane powyższe słowa Maryi - żyje do dnia dzisiejszego i obecnie liczy sobie 88 lat.
Kim byli wizjonerzy, gdy Fatimska Pani przyszła do nich, czyniąc je swoimi powiernikami i współpracownikami?
W oparciu o wspomnienia Siostry Łucji oraz "Dokumenty Fatimskie", zawierające wywiady z żyjącymi świadkami wydarzeń Fatimskich wiemy, że dzieci te miały typowy temperament dla południowych mieszkańców ziemi, były radosne, skore do zabaw, nie odznaczały się dojrzałą świętością, jednak ich religijność i pobożność wskazywała na szczególne działanie łaski Bożej.
Łucja we "Wspomnieniach" pisze :"Przed wydarzeniami 1917 roku, nie czułam większego pociągu do towarzystwa Hiacynty i Franciszka, niż do innych dzieci. Przeciwnie, ich obecność stawała się czasem dość niemiła dla mnie z powodu ich drażliwego charakteru (...) oni natomiast mieli do mnie specjalne zaufanie i zawsze mnie szukali abym się z nimi bawiła(...)"
Hiacynta Marto,(ur.11 marca 1910 r.) była ostatnim, dziewiątym dzieckiem Manuela Marto i jego żony Olimpii. Franciszek Marto (ur. 11 czerwca 1908 r.) był starszy od swojej siostry prawie o dwa lata.
Dzieci bardzo różniły się charakterami: Franek był cichy, spokojny, naturę miał ugodową i było mu zupełnie obojętne czy wygrywał czy też przegrywał. Jego umiłowanie natury ujawniało się kiedy leczył chore ptaszki i dokarmiał węże owczym mlekiem. Był małomówny. Godzinami grywał na flecie. Franciszek nigdy nie słyszał głosu Matki Bożej, natomiast widział Ją od czasu kiedy zaczął gorliwie odmawiać różaniec. Kolejne objawienia sprawiły że chłopczyk spędzał wiele czasu na kontemplacji "pocieszając Boga, tak bardzo przez ludzi obrażanego".
Zupełnie inna była jego młodsza siostra Hiacynta. Dziewczynka była żywa, cieszyło ją wszystko co było piękne! Uwielbiała taniec. Często jednak obrażała się jeżeli coś nie było po jej myśli. Miała słabość w kierunku posiadania. Łucja tak scharakteryzowała kuzynkę "Niemniej jednak, już wtedy miała serce bardzo dobre, a Bóg dał jej charakter delikatny i ufny, który równocześnie czynił z niej istotę miłą i przystępną(...)".
Po objawieniach dziewczynka miała ogromny kult do Niepokalanego Serca Maryi, i wykazywała wielką dojrzałość duchową.
Całą Fatimską trójkę dzieci łączyła więź duchowa a ich życie, podejmowane ofiary i cierpienia które przyjmowali z radością - tworzą jedną z najbardziej wzruszających opowieści naszych czasów.
W dziecinne życie trójki pastuszków wkroczył sam Bóg i powierzając im tajemnicę uczynił je przekazicielami Orędzia skierowanego do całego świata.
Najważniejszym momentem Fatimskich Objawień, było trzecie Objawienie Anioła w czasie którego dzieci zobaczyły Kielich i Hostię Przenajświętszą. Z Hostii do Kielicha spływały krople Krwi - rzeczywista obecność Pana Jezusa w Eucharystii.
Dzieci naśladując Anioła, padły na kolana i wielbiły Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie powtarzając słowa modlitwy, która jest uwielbieniem Boga w Trójcy Świętej Jedynego.
Od objawień Anioła, ich sposób myślenia, dążenia i pragnienia zmieniły się całkowicie. Na zewnątrz pozostali jak inne dzieci, natomiast przeszły zmianę wewnętrzną. Został im przekazany dar poznania Boga i dar mądrości życia.
Łucja tak pisze po objawieniach Anioła:"(...) Siła obecności Bożej, była tak intensywna, że nas prawie całkowicie pochłaniała i unicestwiała. Zdawało nam się nawet że przez dłuższy czas zostaliśmy pozbawieni używania zmysłów. (...)Spokój i szczęście jakie odczuwaliśmy , były bardzo wielkie, ale tylko wewnętrzne, najzupełniej skupiające duszę w Bogu(...) "
Objawienia Anioła były jak "nowe zwiastowanie". Ich serca otworzyły się na działanie Ducha świętego. Kiedy więc Maryja zadała im w czasie pierwszego objawienia pytanie:"Czy chcecie ofiarować się Bogu, przyjąć wszystkie cierpienia które na was zechce zesłać jako wynagrodzenie za grzech znieważające Boży Majestat i za nawrócenie grzeszników (...)?" - dzieci odpowiedziały ". "Tak chcemy” Odpowiedziały z głębokim przekonaniem i do końca były konsekwentne. Trójka pastuszków natychmiast zrozumiała Matkę Bożą. Stali się współpracownikami Maryi, i w najdoskonalszy sposób odpowiedzieli na Jej wezwanie. Powiedzieli "TAK.
To ich "TAK" może być dla nas wszystkich wzorem. Nam jest czasami bardzo trudno powiedzieć "TAK". Jeżeli nawet, nie mówimy "NIE" to używamy jeszcze gorszego słowa jakim jest słowo "ALE". "Tak, ale..."
Wiemy, że Fatimska Pani sześć razy objawiła się dzieciom w 1917 roku, i za każdym razem, kiedy Matka Boża pojawiała się - Łucja zadawała pytanie:"Czego Pani od nas żąda?" i milczała, słuchała a potem dopiero działała.
Dzieci nie były tylko przekazicielami Orędzia Fatimskiej Pani, one przede wszystkim wprowadzały żądania Maryi w swoje życie, na codzień żyły treścią Fatimskiego Orędzia.
Te maleńkie dzieci były zdolne do heroicznych ofiar. Składały te ofiary z miłości do Jezusa :"O Jezu, - mówiły składając ofiary - czynię to z miłości dla Ciebie, za nawrócenie grzeszników i za zadośćuczynienie za grzechy popełnione przeciwko Niepokalanemu Sercu Maryi"
Ogromnie były przejęte losem biednych grzeszników. To wielkie współczucie dla grzeszników spotęgowało się po ukazanej im przez Maryję wizji piekła 13 lipca 1917 r. W wizji piekła nie tyle istotne są szczegóły o których Łucja pisze, jak ważna jest prawda o losie człowieka odrzuconego przez Boga, człowieka potępionego. W dzieciach, wizja piekła obudził podwójne odczucie: przerażenia i współczucia!
Nie pomijały żadnej okazji aby się umartwić, ochotnym sercem przyjmowały cierpienia i radośnie czyniły z tego ofiarę wynagradzającą i błagalną za grzeszników. One były głęboko przekonane że te ofiary są ratunkiem dla tych którzy tego ratunku najbardziej potrzebują.
W naszym współczesny świecie ofiara, wynagradzanie i cierpienie są nie akceptowane i podlegają likwidacji, tak jak i pojęcie grzechu tarci swój ciężar i jest sprowadzane do słabości, którą można wybaczyć.
Bóg jednak żąda wynagrodzenia! Fatimskie małe dzieci znakomicie zrozumiały że Bóg miłujący grzesznika domaga się ofiary krzyża jako ekspiacji za grzechy.
Póki nie staniecie się jak te dzieci nie wejdziecie do Królestwa Niebieskiego.
Monika Olszewska
Wykorzystano treści kazania ks.Mirosława Drozdka SAC
Kustosza Sanktuarium M.B.Fatimskiej na Krzeptówkach