Fatimskie objawienia - świadectwa

 

1. świadectwo

Inacio Lourenco miał w 1917 r. 9 lat i mieszkał w wiosce Alburitel, oddalonej 10 mil od Fatimy. Wiele lat później, już jako ksiądz, tak wspominał wydarzenia z 13 października 1917 r.:

Nie jestem w stanie obecnie dokładnie opisać tego, co wtedy widziałem i czułem. Wpatrywałem się w słońce. Wydawało mi się ono bardzo blade. Zupełnie jednak nie raziło swym blaskiem. Wyglądało jak śnieżna kula obracająca się wokół własnej osi. Nagle oderwało się od nieba i zygzakami zaczęło spadać w kierunku ziemi. Pod wpływem strachu skryłem się pomiędzy ludzi. Wszyscy płakali, czekając końca świata.

Obok mnie stał niewierzący człowiek, który spędził całe przedpołudnie na ośmieszaniu pielgrzymów, ponieważ - jak mówił - ci prostacy przybyli do Fatimy tylko po to, aby zobaczyć małą dziewczynkę! Spojrzałem na tego człowieka. Stał jak sparaliżowany. Wzrok miał przykuty do słońca, a ciałem jego wstrząsały dreszcze. Potem padł na kolana, wzniósł ręce do nieba i wołał: 'Matko Boża! Matko Boża!'.

Inacio Lourenco

 

2. świadectwo

Kiedy wyruszyliśmy z Reguengo do Fatimy, spotykaliśmy po drodze ludzi idących pieszo, jadących na osłach, mułach i koniach. Wielu z nich szło boso, w błocie, zatrzymując się w dogodniejszych miejscach na odpoczynek.

Niektórzy byli głodni i przemoczeni. Przybywali z odległych górskich wiosek. Całą drogę wypełniali ludzie. To była jedna wielka pielgrzymka. Wieczorem w Cova, w miejscu, gdzie Fatimska Pani ukazywała się dzieciom, rozbiliśmy biwak. Przez całą noc padał ulewny deszcz. Wszyscy byli przemoczeni i okropnie zabłoceni. Na drugi dzień rano, to jest 13 października, nadal padało, a niebo pokrywały ciężkie, szare chmury. Gdzie okiem sięgnąć, wszędzie były tłumy ludzi. Jedni się modlili, inni klęczeli w skupieniu, jeszcze inni śpiewali. Ludzie stali z otwartymi parasolami, które niewiele pomagały, i cierpliwie oczekiwali przybycia dzieci. Ponieważ "Piękna Pani" zawsze przybywała punktualnie w samo południe, dzieci pojawiły się pięć minut przed wyznaczonym czasem. Łucja poprosiła o zamknięcie parasoli i wtedy prawie natychmiast deszcz przestał padać, jakby ktoś zakręcił kurek w prysznicu. Dzieci poprosiły również, aby mężczyźni zdjęli kapelusze i nakrycia głowy. Człowiek, który stał obok mnie, nie wykonał polecenia. Za parę sekund ukazało się słońce. Wówczas ów mężczyzna zdjął pokornie kapelusz i powiedział: "Teraz uwierzyłem, nikt z ludzi nie mógł tego dokonać".

Tłum stał pogrążony w zupełnej ciszy. Słońce świeciło różnymi kolorami. Ubrania ludzi nabrały złotego odcienia i natychmiast wyschły. I wtedy właśnie słońce zaczęło kręcić się wokół własnej osi, wykonując niesamowity spiralny taniec, jakby oderwało się od firmamentu i pędziło w kierunku ziemi. Potem powróciło do pierwotnej pozycji.

Wszyscy świadkowie cudu byli przerażeni, krzyczeli i błagali Boga o przebaczenie grzechów.

Ślepi i ułomni prosili o uzdrowienie. Widziałam rzucane kule i niewidomych od urodzenia, którzy odzyskali wzrok.

Ermina Caixeiro