Objawienia z 1917 r. otworzyły kartę historii fatimskiej

 

Objawienia z 1917 r. otworzyły wielką kartę historii fatimskiej. Jak mówił Ojciec Święty Jan Paweł II, "wołanie z Fatimy nie jest jednorazowe" - jego aktualność narasta z każdym mijającym rokiem, czekając na swe wypełnienie w zapowiedzianym "triumfie Niepokalanego Serca Maryi". Objawienia rozpoczęły się ingerencją Maryi w dzieje świata po to, aby nas wszystkich uczynić uczestnikami fatimskiej historii.

Myliłby się ten, kto próbowałby zamknąć objawienia fatimskie dniem 13 października - datą "cudu słońca". Wprawdzie w tym dniu Najświętsza Maryja Panna po raz ostatni przyszła do Fatimy, aby wezwać ludzkość do nawrócenia i pokuty, nie był to jednak - paradoksalnie - koniec fatimskich objawień. W tej małej, nieistniejącej na mapach świata wiosce tajemnicze orędzie zostało nam bardziej zadane niż dane - można by powiedzieć, że zostało "wypowiedziane" do trojga portugalskich dzieci, ale "skierowane" do całej ludzkości, do nas wszystkich, których Bóg jest Stworzycielem, a Maryja Matką czynnie zaangażowaną w nasze duchowe losy. Jej objawienia w Fatimie okazały się łaską podobną do zasianego ziarna: w tych sześciu nadprzyrodzonych spotkaniach zawarte było wszystko, a jednak przekazane orędzie miało się w nas rozrastać, dojrzewać, zacząć żyć i przynosić owoc. Taka jest logika każdej "misji z nieba", a może zupełnie szczególnie tej z 1917 roku.

Zadane orędzie... Wybiega ono w przyszłość i to nie tę abstrakcyjną ("może gdzieś", "może kiedyś"), ale konkretną, pisaną ludzkim życiem, dotykającą w swej istocie każdego. Bo któż z nas nie jest zagrożony potępieniem, o którym mówi objawienie z lipca 1917 roku? I któż z nas może zbawić się sam, bez pomocy łaski Bożej, bez prowadzenia za rękę przez Maryję, pierwszą z odkupionych, bez chwycenia za środki, które podsuwa nam zatroskana Matka? Każdy z nas potrzebuje nawrócenia i pokuty, sakramentów i Różańca.

Zatroskana Matka... Niepokalane Serce Maryi nie ogranicza się do upomnienia - towarzyszy życiu swoich dzieci, troszczy się o nie, prowadzi pewną drogą do Syna. Kiedy Łucja usłyszała, że Maryja zabierze niedługo Hiacyntę i Franciszka, zapytała ze smutkiem: "Zostanę sama?". Matka Najświętsza odpowiedziała:

"Nie, moja córko... Nigdy cię nie opuszczę. Moje Niepokalane Serce będzie twoją ucieczką i drogą, która zaprowadzi cię do Boga". Zapowiedziała też, że życie Łucji stanie się narzędziem w rękach Jezusa, który pragnie, aby ludzie lepiej poznali i pokochali Maryję, i który chce ustanowić na świecie święto Jej Niepokalanego Serca.

 

Objawienia fatimskie z 1925 i 1929 r.

Już z powyżej cytowanego fragmentu "Wspomnień" siostry Łucji jasno wynika, że Fatima wykracza daleko poza rok 1917. Na tej samej stronie zapisków wizjonerki czytamy o jeszcze jednym godnym uwagi fakcie. Kiedy Najświętsza Maryja Panna ukazała się 13 czerwca 1917 r. Franciszkowi, Hiacyncie i Łucji, powiedziała do nich znamienne słowa: "Chcę, żebyście przyszli tu dnia trzynastego przyszłego miesiąca, żebyście codziennie odmawiali Różaniec i nauczyli się czytać. Następnie powiem, czego chcę". Jeśli zatrzymamy się na chwilę przy tych słowach, dostrzeżemy w nich znamienną prawdę: w sposób ukryty jest w nich mowa o przyszłych objawieniach, które staną się udziałem Łucji; chwilę później Matka Najświętsza mówi bowiem, że "Hiacyntę i Franciszka zabierze niedługo". Zwróćmy uwagę na fakt, że w 1917 roku Łucja nie chodziła jeszcze do szkoły, a wiemy też, że nie była w stanie nauczyć się czytać do 13 października. Objawienia zapowiedziane przez Matkę Najświętszą miały miejsce o wiele później: w Pontevedra (10 grudnia 1925 r.) i w Tuy (13 czerwca 1929 r.). Również one zostały wpisane przez Boga pod jeden wspólny mianownik objawień fatimskich.

Mamy więc objawienia w 1917 r. i dwa dodatkowe w 1925 i 1929 r. Ale historia objawień fatimskich nie zamknęła się jednak i tymi datami. Owszem, ziarno zostało zasiane, rzucone z nieba na ziemię, ale czekał je jeszcze długi wzrost, aż po przyniesienie owocu. Dopóki nie będziemy oglądać wszystkich zapowiedzianych przez Maryję owoców (niektórych z nich oczekujemy świadomie, inne pozostają dla nas tajemnicą), nie możemy mówić, że objawienia fatimskie już się zakończyły.

Zwróćmy uwagę na fakt, że w samych objawieniach większość zdań Matki Bożej jest wypowiedziana w czasie przyszłym - Maryja mówi o tym, co ma się dopiero wydarzyć. I choć od 1917 r. dzieli nas już 85 lat, najważniejsze zapowiedzi pozostają niespełnione. O przyszłości jest na przykład mowa w objawieniu z Pontevedra: Maryja mówi o tajemnicy, której ujawniona część traktuje o roli nabożeństwa do Niepokalanego Serca Maryi, stanowiącego rękojmię przyjścia Matki Bożej z pomocą w najważniejszej godzinie życia człowieka - w chwili śmierci. Co się tyczy pozostałej części sekretu (który też dotyczy każdego z nas), to wiemy tylko tyle, że Łucja miała "zachować nadal milczenie". Podobnie rzecz się ma z objawieniem w Tuy, podczas którego Matka Najświętsza przekazała "polecenie poświęcenia Rosji Jej Niepokalanemu Sercu, obiecując ją uratować za pomocą tego środka". Droga do "uratowania Rosji" nie jest jeszcze za nami.

Zgodnie z ostrzeżeniem Pani Fatimskiej, na historię XX w. padł mroczny cień sowieckiej Rosji, która zaczęła budować swe imperium bez granic i bez Boga. Maryja, znając zagrożenie, jakie niesie z sobą komunizm, wzywała do obrony przed nim za pomocą Różańca. Dała też skuteczny środek na samą chorobę: poświęcenie Rosji Jej Niepokalanemu Sercu. A był to dopiero początek drogi, jakby postawienie przed człowiekiem drogowskazu. A ten nie jest przecież znakiem zamykającym szlak, lecz przeciwnie, wskazuje, że przed wędrowcami nadal ściele się droga.

Świat nie chciał wkroczyć na wymagającą drogę wskazaną przez Maryję. Pokuta? Umartwienie? Ofiary? Codzienny Różaniec? Niewielu wzięło przykład z Hiacynty, Franciszka i Łucji, by zapomnieć o sobie, a pamiętać o prośbach Fatimskiej Pani i o Jej obietnicach...

Siostra Łucja pisała w liście z 19 października 1943 r., że "obietnica Matki Bożej Fatimskiej jest warunkowa: Jeśli przestaną obrażać Boga, jeśli będą czynić pokutę, jeśli oddadzą się modlitwie... Inaczej mamy wszelkie powody do lęku". Może właśnie dlatego, że Jej prośby nie zostały do końca spełnione, że ludzie nie wzięli do rąk tych środków zbawienia, jakie nam dawała, a tym samym nie mogły być też spełnione Jej obietnice, może dlatego Matka Najświętsza nie przestała pouczać i prowadzić ludzkość do wypełnienia tego, czego domagała się w Fatimie. Wiemy, że objawienie z 1929 r. w Tuy wcale nie było ostatnim widzeniem Maryi przez siostrę Łucję, że Matka Boża wielokrotnie ukazywała jej, co należy czynić, i że poucza ją do dziś. Na to jednak Bóg narzucił zasłonę tajemnicy.

 

Orędzie staje się coraz bardziej aktualne

Objawienia fatimskie trwają w osobie żyjącej wizjonerki, siostry Łucji. Trwają też przez historyczne poświadczenia prawdziwości objawień i stopniowe wypełnianie się zapowiedzi Matki Najświętszej. Jeśli ktoś złożyłby nam kilka niewiarygodnych obietnic, a niebawem spełniłaby się pierwsza, druga, trzecia z nich, to czy nie zaczęlibyśmy wierzyć w wypełnienie pozostałych? A Matka Boża przepowiedziała fakty, które przeszły już do historii jako dokonane: rychły koniec I wojny światowej, zwycięstwo rewolucji październikowej i rozszerzenie się wpływów komunistycznych na wiele krajów. Sprawdziła się Jej zapowiedź o tajemniczym świetle, przypominającym zorzę polarną, które miało ostrzec przed nadchodzącą II wojną światową, straszniejszą niż poprzednia.

Sprawdziły się zapowiedzi Matki Najświętszej dotyczące pokoju w Portugalii podczas wojny domowej w Hiszpanii i w czasie II wojny światowej. Wreszcie, sprawdziły się zapowiedzi Matki Bożej o upadku komunizmu w Bloku Wschodnim i w samej Rosji, który dokonał się na drodze pokojowej, "od wewnątrz".

Treść objawień w Fatimie okazuje się też być kluczem do interpretacji tego, co czeka nas na przełomie tysiącleci.

 

Historia Fatimy trwa nadal. Żyje ona i rozwija się w wydarzeniach, w ruchach fatimskich: w wielomilionowej "Błękitnej Armii" i organizowanych przez nią peregrynacjach figury Matki Bożej Fatimskiej, czy w specjalnym zgromadzeniu zakonnym oddanym sprawie orędzia - Stowarzyszeniu Sług Matki Bożej Fatimskiej. Żyje ona i rozwija się w poszczególnych ludziach: w siostrze Łucji, w każdym z nas i tych, o których w szczególny sposób mówi orędzie Maryjne i do których jest ono szczególnie skierowane: w osobach Papieży. Zwróćmy uwagę, że Matka Boża Fatimska wiele razy mówiła o Ojcu Świętym, i to w podwójnym kontekście: jego bardzo wielkiego cierpienia i poświęcenia przez niego Rosji Niepokalanemu Sercu Maryi. Bez jego zaangażowania (poprzez cierpienie i poprzez dokonanie poświęcenia Rosji) niemożliwe byłoby spełnienie próśb Matki Najświętszej i świat toczyłby się w dół, ku otchłaniom śmierci, ku potępieniu milionów.

W świetle nauczania Ojca Świętego orędzie fatimskie okazuje się być kluczem do rozwikłania zagadki ludzkiej przyszłości, więcej, jak pisze Jan Paweł II w "Przekroczyć próg nadziei", słowa Matki Bożej Fatimskiej "z końcem stulecia zdają się przybliżać do swego wypełnienia". Tym samym stajemy się odpowiedzialni przed historią nie tylko za danie świadectwa o mocy Bożej działającej wśród nas za wstawiennictwem Matki Najświętszej, naszym zadaniem staje się również w sposób pełny odpowiedzieć na Jej orędzie z Fatimy i tym samym umożliwić jego ostateczne wypełnienie i przyspieszyć zwycięstwo Maryi.

 

Wincenty Łaszewski