Trzy części Różańca
Trzy części Różańca:
radosna, bolesna i chwalebna, znajdują niezwykłe wyjaśnienie w potrójnej wizji z 13 października 1917 r.. W tym ostatnim objawieniu pojawia się najpierw Matka Boża ze św. Józefem. Święta Rodzina wskazuje nam na tajemnice radosne. Z kolei ukazuje się Jezus i Matka Boża Bolesna. Ta wizja zwraca naszą uwagę na tajemnice bolesne. Wreszcie pojawia się na niebie Matka Boża Szkaplerzna, ukazująca nam tajemnice chwalebne...
M. Bianchi
Dlaczego święty Józef?
Nie będziemy w tym miejscu opisywali życia św. Józefa - nie będziemy zakłócać ciszy tego "męża milczenia". Przypomnijmy sobie miłość, jaką darzyła go Maryja. To wystarczy.
Jest to wzór tak niezwykły, że upodobnienie się do niego oznacza wielką świętość. Z pewnością sprowadza na ludzi błogosławieństwo (jak Józef błogosławiący świat podczas cudu słońca), przede wszystkim jednak powinno kierować naszą uwagę na zjednoczenie z Maryją, a przez Maryję z Bogiem.
Niebotycznym celem naszego zapatrzenia się w Józefa jest to, co w mistyce określa się mianem "duchowych zaślubin". Znamy kilka przykładów tej niezwykłej łaski Maryjnej.
Najsłynniejszym znanym nam "mistycznie poślubionym" przez Maryję jest żyjący w XV wieku bł. Alan de Rupe, najbardziej po Dominiku zasłużony apostoł Różańca. W 1464 r. ukazała mu się Maryja i wręczyła mu pierścień, znak duchowych zaślubin.
"W tych zaślubinach duchowych... dusza ciągle zostaje z Bogiem swoim w owym wnętrzu najgłębszym i nigdy się z Nim nie rozłącza... W zaślubinach duchowych - zjednoczenie jest jakby wodą z nieba, deszczem czy rosą padającą do rzeki albo zdroju i z wodą tychże się zlewającą. I tu już nikt tych dwóch wód nie rozdzieli ani nie rozróżni, która jest z nieba, a która ze zdroju czy z rzeki. Można je porównywać jeszcze do strumienia wpadającego do morza i nierozdzielnie w nim wody swoje zanurzającego albo jeszcze do światłości dziennej, dwoma oddzielnymi oknami wpadającej, a przecież jedną światłość stanowiącej". Tak pisze o zaślubinach duszy z Bogiem św. Teresa. Jej wspaniałe porównania, które możemy odnieść do zaślubin Maryjnych, nie tylko pozwalają na przeczucie tej niezwykłej łaski, ale i zachęcają do pewnego metodologicznego zabiegu. Może udałoby się poznać nieznany obraz "wody z nieba" - Maryi, przez przyjrzenie się szczegółom duchowego życia "rzeki" - człowieka zaślubionego? A wówczas, pisząc "Duchową biografię Maryjną", należałoby opisać również życie bł. Alana i innych Maryjnych wybrańców: św. Hermana Józefa, św. Jana Eudesa, Jana Jakuba Oliera i Wincentego Pallotiego.
Dlaczego Matka Boża Bolesna?
Pobożność średniowieczna, rozważając tajemnice życia Maryi, mówiła o siedmiu boleściach Matki Bożej: 1) przepowiednia Symeona, 2) ucieczka do Egiptu, 3) zgubienie dwunastoletniego Jezusa, 4) droga krzyżowa, 5) zdjęcie z krzyża, 7) złożenie do grobu. Wszystkie je można sprowadzić do pierwszego proroctwa biblijnego: "Wprowadzam nieprzyjaźń między ciebie a niewiastę..." (Rdz 3, 15). Jej życie, choć niepokalane, nie było pozbawione cierpień.
Boleść Maryi nie jest prawdą marginalną, cierpienie Jej jest bowiem ściśle powiązane z prawdą o Jej roli jako Współodkupicielki. Współcierpienie Maryi z Jezusem stało się częścią dzieła odkupieńczego i współwysłużyło nam zbawienie.
Kult Matki Bolesnej utwierdził w Kościele Różaniec (część bolesna), Droga Krzyżowa (stacja IV i XIII), Litania Loretańska (wezwanie Królowej Męczenników) oraz sekwencja Stabat Mater. W Polsce funkcję tę pełnią dodatkowo Gorzkie Żale.
Cierpienie Współodkupicielki było - jak naucza św. Bernard z Clairvaux - duchowe, przewyższające każdy ból zadany ciału. Stąd Kościół spogląda na Matkę Bolesną nie tylko jako na wzór ascetyczny (przyjęcie cierpienia) i duchowy (współdziałanie z Jezusem); w Mater Dolorosa widzi także wzór mistycznej kontemplacji. To ostatnie spojrzenie jest owocem rozważań świętych zgłębiających postawę Maryi stojącej pod Krzyżem (por. J 19, 32), a artystyczny wyraz mistyki cierpienia próbuje oddać np. twarz Madonny z Piety Michała Anioła.
Nie zatrzymujmy się tylko nad bólem Matki patrzącej na cierpienie Syna, bo Maryja jest przede wszystkim naszą Matką Bolesną. Spróbujmy zrozumieć, że Jej prawdziwy ból jest tym samym, jaki odczuwał Jezus w Ogrójcu - bólem z powodu odrzucania łaski zbawienia przez tyle Jej dzieci.
Gdy niebo i ziemia przeminie, straci sens wiele tytułów, pod jakimi wzywamy Maryję. Nadal będzie Ona Matką Boga, Niepokalanie Poczętą, Wniebowziętą, Zawsze Dziewicą, Pełną Łaski - wszystkie dogmaty pozostaną w mocy. Nie będzie już jednak wzywana jako Wspomożycielka czy Orędowniczka. Także Matką Bolesną już nie będzie. W królestwie Bożym, które nadchodzi, nie będzie już żałoby ani smutku (por. Ap 21, 4). Także w Sercu Matki. I otrze Bóg wszelką łzę, również z oczu Maryi. Jej dzieci osiągną zbawienie.
Dlaczego Matka Boża Szkaplerzna?
W ostatnim dniu objawienia, 13 października 1917 r., Matka Najświętsza objawiła się jako Matka Boża Szkaplerzna, jako Matka Boża Karmelitańska. To dlatego, powiadają niektórzy, siostra Łucja wstąpiła do Karmelu.
Historia szkaplerza sięga XIII w. W 1241 r. angielski baron de Grey, powracając z krucjaty do Ziemi Świętej, sprowadził ze sobą grupę mnichów z góry Karmel. Baron ofiarował im klasztor w Aylesford. Dziesięć lat później w tym właśnie miejscu św. Szymonowi Stockowi ukazała się Matka Najświętsza i wręczyła mu szkaplerz - swoją "szatę".
Trudno zrozumieć znaczenie szkaplerza, jeśli zapomni się o jego średniowiecznym rodowodzie. Powstał on w czasach, kiedy gest wzięcia kogoś pod płaszcz oznaczał prawną ochronę przez patrona, a także uznanie nieślubnego dziecka i nadanie mu swych rodowych praw. Tak na przykład trzeba rozumieć gest narzucenia przez biskupa płaszcza na Franciszka
- "biedaczyna z Asyżu" znalazł w biskupie swego obrońcę i protektora. Do tego myślenia nawiązywała sztuka religijna, przedstawiając ludzi chroniących się pod płaszcz Matki Bożej.
Maryja, dając swój płaszcz lub udzielając pod nim schronienia, uznaje nas za swoje dzieci i niejako "legalizuje" nasze dziecięctwo, mimo że jesteśmy pełni grzechów i słabości. Wiemy, czym różni się życie prawowiernego dziedzica od nielegalnego potomka... Przez noszenie szkaplerza zapewniamy sobie dostęp do życia wiecznego.
A czy wiemy, że już najstarsza modlitwa Maryjna, "Pod Twoją obronę", w swej oryginalnej formie posiadała słowo "płaszcz". Pierwsze pokolenia chrześcijan, uciekając się duchowo do Najświętszej Maryi Panny, chroniły się pod "płaszcz miłosierdzia" Maryi.
Szkaplerz jest szatą Matki Najświętszej. Złożony jest z dwóch płatów sukna z wizerunkiem Matki Bożej i Serca Bożego. Te dwa Serca są znakiem największej miłości Boga do człowieka. Dlatego też przez Niepokalane Serce idziemy do Syna Bożego, który jest jedyną drogą, prawdą i życiem, i zmartwychwstaniem.
Wincenty Łaszewski