Pierwsza sobota z Janem Pawłem II

Pierwsza sobota maja 2005 rozpoczyna zupełnie nowy czas w dziejach nabożeństwa pierwszych sobót.

Znowu pierwsza sobota. Ileż już ich było od 8 grudnia 1925 r., dnia, w którym Jezus i Matka Boża Fatimska przekazali nam swe życzenie, aby ludzie praktykowali „nowe nabożeństwo do Niepokalanego Serca Maryi. Tamtego dnia ludzkość otrzymała dar, które do dziś nie przyjęła w pełni.

Ile już było tych pierwszych sobót, wykorzystanych mniej lub bardziej przez poszczególnych ludzi, przez narody, przez ludzkość? Nie bawmy się w rachmistrzów, bo u Boga liczby o niczym nie mówią, a dla nas ważne jest to, co dziś, mniej to, co za nami. Tym bardziej, że nasze dziś jest cezurą wyznaczającą nowy czas nabożeństwa pierwszych sobót. Niezależnie od tego, ile pierwszych sobót poprzedziło majową pierwszą sobotę 2005 r., obecna jest najważniejsza. Bo po raz pierwszy odprawiamy ją nie tylko wtuleni w Niepokalane Serce Maryi, ale też stając blisko Ojca Świętego Jana Pawła II. Tak, zaczynają się dla nas papieskie pierwsze soboty! Najwspanialszy dar, jaki ofiarujemy Janowi Pawłowi II – możemy podjąć i wypełnić dzieło, które nosił niespełnione w swoim sercu. Możemy pomóc Maryi „zaprowadzić na świecie nabożeństwo do Jej Niepokalanego Serca”. I uruchomić lawinę cudów.

Szatan już bezsilny!

Do dnia 2 kwietnia 2005 sam diabeł walczył z próbami rozpowszechnienia nabożeństwa pierwszych sobót. Jak dotąd jego wysiłki były skuteczne…

Warto zwrócić uwagę na zachowanie szatana. Cudowny Medalik – wielki dar nieba – potrzebował na upowszechnienie sześciu lat. Orędzie Bożego Miłosierdzia – wspaniała manifestacja łaski – potrzebowało lat mniej niż dziesięciu. A nabożeństwo pierwszych sobót? Mijały kolejne dekady i nic! W trzech krajach to nabożeństwo jest oficjalnie zatwierdzone, co wcale nie znaczy, że nawet w Portugalii, Hiszpanii czy w Polsce jest ono powszechnie znane i praktykowane. Coś w nim musi być zupełnie niezwykłego, skoro szatan czyni wszystko, by nie dopuścic do jego rozpowszchnienia. Cóż takiego kryje się w tym nabożeństwo do Niepokalanego Serca, że kard. Ratiznger przewodniczący Kongregacji Doktryny Wiary, dziś jako Benedykt XVI, następca Jana Pawła II, ogłosił, że jest ono ratunkiem dla świata, że jest silniejsze od broni wszelkiego rodzaju? Szatan boi się tego nabożeństwa i czyni co w jego mocy, by pozostało tylko w zamysłach Bożej Opatrzności.

Może przeraża go comiesięczna spowiedź, która uniemożliwia mu opanowanie ludzkiej duszy? Mistrzowie życia wewnętrznego zgodnie twierdząm że ten, kto pragnie doskonałości, musi przystępować do sakramentu pojednania co najmniej raz w miesiącu. Władca ciemności dobrze wie, że regularna spowiedź niweczy wszystkie jego wysiłki.

A może szatan boi się mistyki wpisanej w krąg nabożeństwa pierwszych sobót? Może lęka się jego kontemplacji? Rzeczywiście, nabożeństwo pierwszych sobót może powalić w proch bardzo wygodny dla diabła mit mówiący o tym, że doświadczenie mistyczne jest zarezerwowane tylko dla wybranych, a kontempalacja stanowi domenę zastrzeżoną jedynie dla zakonników i zakonnic. Nagle te najpiękniejsze skarby wiary okazują się w zasięgu każdego, kto ma odwagę wyciągnąć po nie rękę! Nie dopuścić do tego, ośmieszyć, zasunąć zasłonę milczenia, piętrzyć trudności – oto cel wysiłków szatana. Można by rzec, że diabeł przesunął swoje siły w to jedno miejsce, był gotów osłabić inne odcinki frontu, byleby nie pojawiło się to nowe nabożeństwo, przy którym staje się bezradnym pajacem.

Minęło siedemdziesiąt lat i nic? To znak odwrotny niż próbuje nam wmówić logika upadłego anioła. Długa zwłoka to dowód na strach szatana, a więc na coś potężniejszego nawet od Cudownego Medalika, różańca, orędzia o Bożym Miłosierdziu! Nie trzeba o tym pisać, każdy sam znajdzie odpowiedź, gdy nabożeństwo pierwszych sobót okaże się drogą mistycznego doświadczenia, więcej – drogą świętości!

Zwycięstwo w śmierci Jana Pawła II

Zbudowany przez szatana mur był tak potężny, że na to nowe nabożeństwo mogły zwrócić uwagę tylko najbardziej radykalne znaki. Jak męczeństwo, jak śmierć w morzu cierpienia oddanego do dyspozycji Maryi. Bo inne znaki były skutecznie zagłuszane… Na różne sposoby Jan Paweł II próbował przybliżyć czas wypełnienia ostatniej prośby fatimskiej. Ale wszystkie podejmowane przez niego inicjatywy okazywały się niewystarczające. Diabelski opór okazał się wyjątkowo potężny. Przemówiła dopiero jego święta śmierć. Czyżby na naszych oczach mur popękał, skoro dziś każdy pyta: „Pierwsze soboty, co to takiego?”.

Być może dzień 2 kwietnia 2005 r. przejdzie do historii jako najważniejsza pierwsza sobota w dziejach świata. Była to ostatnia pierwsza sobota Jana Pawła II na ziemi, zakończona „towarzyszeniem Matce Najświętszej w Jej rozmyślaniu nad tajemnicami rożańcowymi” – nad tajemnicą zbawienia! Nie bójmy się twierdzić, że kiedy na Jasnej Górze przebrzmiał Maryjny Apel, sama Maryja przyszła do swego umiłowanego syna. Jego pietnastominutowe wsłuchiwanie się w to, jak bije serce Matki, zakończyło się ostatecznym zjednoczeniem tych dwóch serc. Jedno przestało bić, po to, aby Karola Wojtyłę ożywiało już tylko najpiękniejsze Serce – Niepokalane Serce Maryi. W tym właśnie Sercu najłatwiej nam dziś spotkać Jana Pawła II.

Czas „nowego pokolenia”

Dziś zaczynamy mówić coraz głośniej, że nabożeństwo pierwszych sobót jest nabożeństwem nowego tysiąclecia. Jego zaistnienie jest chyba przewidziane na nadchodzące lata, jego iskra wyjdzie z Polski, jego rozpowszechnienie zmieni bieg historii ludzkości. Zaczynamy zapisywać się do pierwszosobotniej szkoły Maryi. Czynimy to z radością, wsłuchujemy się bowiem w słowa Benedykta XVI, który jeszcze jako kardynał uczył: „Moje Niepokalane Serce zwycięży.

Co to oznacza? Serce otwarte na Boga i oczyszczone przez kontemplację jest silniejsze niż karabiny i broń wszelkiego rodzaju”. I czytamy wypowiedź Siostry Łucji: „Ci, którzy będą żyć nabożeństwem do Niepokalanego Serca Maryi, będą prawdziwie nawróceni i poświęceni Bogu, ci stanowić będą nowe pokolenie, które zwycięży zło”.

To chyba nie wymaga komentarza. Wiosna chrześcijaństwa, cywilizacja miłości, triumf Niepokalanego Serca Maryi – wszystko to będzie owocem działania „nowego pokolenia”, pokolenia Maryjnego, uczącego się świętości w szkole nabożeństwa pierwszych sobót! Jak Ojciec Święty Jan Paweł II. I razem z nim!

Piętnaście minut z Maryją

Najpiękniejszy, najcenniejszy, najważniejszy element tego nabożeństwa to rozmyślanie z Maryją. Dziś nie jest już takie trudne. Spróbujmy wyłączyć swój umysł i usłyszeć w swym sercu Jej słowa. Zaprośmy Ją do rozważania tajemnicy Wcielenia Syna Bożego, a na piętnaście minut stanie Ona u naszego boku.

Jeśli nie potrafimy skupić się tak głęboko, by usłyszeć Jej głos, możemy poprosić o pomoc Jana Pawła II – jednego z największych mistyków Kościoła i jednego z najbardziej oddanych Maryi. On wydeptał dla nas ścieżkę maryjnej kontemplacji. Nie bójmy się prosić go o pomoc! Teraz jest on bardzo blisko nas, nawet bliżej niż wtedy, gdy mieszkał na Watykanie. Przeciez okno Pałacu Niebieskiego, w którym stoi dziś nasz Papież, wychodzi na wszystkie place naszego życia! Zawsze i wszędzie dotyka nas jego błogosławieństwo, a najszczególniejsze staje się naszym udziałem w dzień jego narodzin dla nieba – w każdą pierwszą sobotę.

Spróbujmy wejść w Maryjne misteria razem z Ojcem Świętym. Poniższe słowa to tylko punkty zaczepienia, które wykorzystajmy do znalezienia się razem z nim blisko Niepokalanego Serca Maryi. Niech każde z tych krótkich zdań stanie się dla nas miejscem dłuższej lub krótszej medytacji z niebieską Matką – przy boku naszego wielkiego Papieża.

Misterium Zwiastowania Maryjnego i naszego

W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Amen. Matko, oto jestem. Janie Pawle, wspomóż.

1. Czy wiem, że w tajemnicy Zwiastowania nie ma wielkiej różnicy między Maryją a mną? Zapytam, pomyślę, jakie Matka Boża może widzieć we mnie podobieństwo do siebie? Jakim jestem Jej dzieckiem: dobrym, wiernym, podobnym, świętym? A może jest inaczej? Posłucham nie siebie, lecz Maryi… Co Ona powie mi o mnie samym?

2. Pewnie mimo wszystko nie oceniam się zbyt wysoko. Ale moja samoocena okazuje się mało ważna w świetle prawdy o Zwiastowaniu. Niezależnie od tego, jaki jestem, również do mnie Bóg posyła swego anioła ze słowem wezwania: „Czy pozwolisz mi stać się człowiekiem?”. To nie jest abstrakcja. Bóg pyta: „Czy pozwolisz mi stać się sobą?”.

3. Czas zastanowić się nad tym, w jaki sposób może się to dokonać. Zapytam, w jaki sposób uczyniła to Matka Najświętsza. Tak, przez swe fiat – zgodę na wszystko, co nieznane, co trudne. Ona nie pytała o konsekwencje, o to, co ludzie powiedzą, o to, czy jest to zgodne z Jej życiowymi planami, z marzeniami. Zawierzyła do końca. Zapomniała o sobie do końca. Wypowiedziała Bogu „Totus tuus”… Czy potrafię uczynić to, co codziennie robił święty papież Jan Paweł II? Maryja mi pomoże…

4. „Czy pozwolisz mi stać się sobą?” To takie proste! Proste, jeśli moje fiat stanie się jak u Maryi całym życiem – nie jednorazowym aktem, lecz nieustannie ponawianym zapewnieniem. Mimo przeszkód, mimo słabości. Czy stać mnie na taką dyscyplinę, która ukształtuje mój charakter na wzór Maryi? Jan Paweł II pozostawił mi tyle wskazówek. Może czas sięgnąć po nie?

5. I jeszcze: Dlaczego Bóg przyjął ciało z Maryi Dziewicy i stał się człowiekiem? Bo świat potrzebował odkupienia. Bo Syn Boży chciał zadośćuczynić za nasze grzechy i tam gdzie nienawiść zasiać miłość. Moje powołanie wiąże się z tym samym: z byciem świętym, by wynagradzać za grzeszników i nieść światu miłość. Czy słyszę to zaproszenie?

6. Nie powinienem się bać. Najłatwiej przejść przez bramę Zwiastowania, jeśli oddam się Bogu „przez Maryję”. Czyli zacznę Ją naśladować. Ona mi w tym pomoże.

TOTUS TUUS EGO SUM ET OMNIA MEAE TUA SUNT. ACCIPIO TE IN MEA OMNIA.

Jesteśmy cali Twoi i wszystko, co posiadamy, należy do Ciebie. Ciebie przyjmujemy we wszystkim, co nasze!

Kieruj nami, rządź i posługuj się wedle swej woli. Niech nasze życie przybliża Twe zwycięstwo! (Według modlitwy zawierzenia Jana Pawła II z 8 grudnia 1978 r.)