Lekcja różańcowej historii

Dziękujemy za wszystkie owoce tej modlitwy, za której pośrednictwem Matka Chrystusa stanęła wśród nas

Jan Paweł II

Różne są podręczniki opisujące historię. Większość z nich stara się interpretować ludzkie dzieje kompetentnie i obiektywnie, przyznajmy jednak, że zazwyczaj nie udaje się im to w pełni, a historia, którą z nich poznajemy, nie jest dla nas „nauczycielką życia”, jak chce tego mądre łacińskie przysłowie. Dlaczego nas one nie pociągają, nie uczą, nie czynią lepszymi? Może dlatego, że zabrakło w nich „najwyższej obiektywności”. To znaczy czego? Boga pochylającego się nad człowiekiem! Modlitwy zdolnej wybłagać cud i zmienić tor dziejów! Dlaczego czytając opis bitwy pod Lepanto nie mówi się o „różańcowym wojsku”, które zadecydowało o zwycięstwie chrześcijańskiej floty? Dlaczego opisując triumf Sobieskiego pod Wiedniem nie wspomina się o tym, że on sam przypisywał swą wiktorię Bogu? Dlaczego współcześni historycy, opisując zakończenie sowieckiej okupacji Austrii, wolą mówić o „czymś niezrozumiałym” niż przyznać, że stało się to za sprawą różańcowej krucjaty?

Brakuje nam takiego podręcznika historii, w którym opisanoby historię „z nieba widzianą”, w której uwzględnionoby rolę modlitwy w wielkich i małych wydarzeniach, które składają się na losy Ziemi.

Poniższe opowieści o różańcowych cudach są próbą pisania sercem nowego podręcznika historii, z którego możemy się dowiedzieć, jak wiele ludzkość zawdzięcza różańcowej modlitwie. Przyjrzymy się najpierw trzem najsłynniejszym cudom różańcowym – nawróceniu katarów, zwycięstwu pod Lepanto i pod Chocimiem. A potem skupmy się już na wydarzeniach bardziej współczesnych. Chcemy, byście uwierzyli, że różaniec nie tylko okazywał swą potęgę w dawnych czasach, ale i że posiada ją i dziś - w epoce, w której żyjemy my i nasze dzieci.