Cud słońca w Fatimie przekonał ateistów i sceptyków. A czy dziś ma on dla nas znaczenie?

 

Co się stało w Fatimie? czytaj więcej...

Cud słońca na Watykanie. czytaj więcej...

 

Oczekiwanie na dzień 13 października 1917 r. w Fatimie, możemy przez analogię odnieść do oczekiwań i postaw prezentowanych w naszych czasach. Choć obecnie zbliżamy się już do setnej rocznicy fatimskich objawień i „cud słońca” uznajemy za szczególne potwierdzenie słów małych wizjonerów, to jednak do dziś jakby niewiele zmieniło się w postawie wielu ludzi; obecnie również spotykamy się z postawą dalszego oczekiwania, czy też powielania informacji o nieujawnionej dalszej części tej tajemnicy. Choć treść objawień z Fatimy, łącznie z trzecią częścią fatimskiej tajemnicy, została w całości opublikowana, to jednak wciąż czekamy na jakieś znaki, potwierdzenia, przepowiednie, na coś, co by nami wstrząsnęło i sprawiło, że z postawy oczekiwania przejdziemy do działania. Przyjrzyjmy się zatem dokładniej treści październikowego objawienia i wydarzeniom, jakie wówczas miały miejsce. Niewątpliwie przekonamy się o tym, że wiele jest tam treści, które na co dzień nam umykają, a może na nie właśnie czekamy. Zwróćmy uwagę jak bogate jest źródło i zaczerpnijmy z niego, a nie szukajmy innych, niesprawdzonych, sensacyjnych, które jedynie wprowadzają zamęt w sercach.

 

We wspomnieniach Siostry Łucji czytamy, iż przebieg spotkania z Matką Bożą był następujący. Rozpoczęło się ono od pytania Łucji:

- Czego żądasz ode mnie?

- Chcę ci powiedzieć, że mają zbudować tutaj kaplicę na moją cześć, bo jestem Matką Bożą Różańcową, żeby nadal odmawiali codziennie różaniec. Wojna się skończy i żołnierze wkrótce wrócą do domów.

- Chciałam Cię prosić o wiele rzeczy. Czy uzdrowisz chorych i czy nawrócisz grzeszników...

- Niektórych tak, innych nie. Muszą się poprawić, niech proszą o wybaczenie swoich grzechów.

- I przybierając smutniejszy wyraz oblicza, Matka Boża powiedziała: Niech nie znieważają więcej naszego Pana Boga, bo już tak bardzo został znieważony. I otworzywszy dłonie sprawiła, że lśniły w słońcu i kiedy się wznosiła, odblask Jej światła padał na słońce.

Oto Wielebna Matko powód tego, że krzyknęłam, by patrzyli w słońce. Nie było moim zamiarem zwrócić nań uwagi ludzi, gdyż nawet nie uświadomiłam sobie ich obecności. Zrobiłam to jedynie pchana wewnętrznym nakazem.

Kiedy Matka Boska zniknęła w ogromie firma­mentu, zobaczyliśmy obok słońca świętego Józefa z Dzieciątkiem i Matkę Bożą ubraną na biało, w błękitnym płaszczu. Zdawało się, że święty Józef i Dzieciątko błogosławią świat wykonując dłonią znak krzyża. Zaraz potem, kiedy ta wizja zniknęła, ujrzałam naszego Pana i Matkę Bożą, która wydała mi się Matką Bożą Bolesną. Wyda­wało się, że Pan błogosławi świat w ten sam sposób jak święty Józef. Ta wizja zniknęła i wydało mi się, że znowu widzę Matkę Bożą, wy­glądającą tym razem jak Matka Boża z Karmelu.

 

Taki oto przebieg miało spotkanie fatimskich dzieci z Matką Bożą poprzedzające „taniec słońca”, jaki się chwilę później dokonał, a był zapowiedziany wcześniej przez Panią z Nieba. Zwróćmy jednak uwagę na prawdy wiary przypomniane nam w tych kilku zdaniach. Posłużmy się w tym przypadku słowami listu pasterskiego biskupa Venancio Pereira z Fatimy, napisanego z okazji pięćdziesięciolecia objawień, w którym znajdujemy następującą analizę fatimskich objawień:

- Bóg zajmuje się naszymi sprawami, nawet najbardziej błahymi.

- Opatrzność i wszechmoc Boga objawiają się w nadzwyczajnych znakach.

- Grzech niszczy porządek stworzenia, a będąc przejawem mocy zła odsłania swą ostateczną konsekwencję: piekło.

- Odkupienie, wielki dar przebaczenia Chrystusa, może zostać przyjęty przez skruchę serca.

- Członkowie Kościoła są wezwani do solidarnego zadośćuczynienia Niepokalanemu Sercu Maryi.

- Dzieci Kościoła powinny pielęgnować w sobie cnoty moralne: modlitwę, pokutę, jałmużnę oraz wypracowywać w sobie ducha zadośćuczynienia i ofiary.

- Należy wieść pobożne życie, które karmi się tradycyjnymi nabożeństwami, tak miłymi Kościołowi: różańcem, nabożeństwem do Matki Bożej Bolesnej, do Matki Bożej Karmelitańskiej, do Świętej Rodziny, do Niepokalanego Serca Maryi.

 

Ponadto nie sposób nie zauważyć, iż w tej wizji znajdujemy wskazanie dotyczące tajemnic różańca świętego, Matka Boża nazywa siebie Matką Bożą Różańcową, i co należy podkreślić, takie jest prawdziwe imię Pani z Nieba, która ukazała się w Fatimie W trakcie tego objawienia pojawia się najpierw Matka Boża ze św. Józefem. Święta Rodzina wskazuje nam na tajemnice radosne. Z kolei ukazuje się Jezus, kierując nas ku tajemnicom światła, oraz Matka Boża Bolesna zwracająca naszą uwagę na tajemnice bolesne. Wreszcie pojawia się na niebie Matka Boża Szkaplerzna, ukazująca nam tajemnice chwalebne. Pamiętamy, że Maryja mówi o różańcu, ale czy pamiętamy, że jest to prośba o CODZIENNY różaniec? Ponadto wskazanie na szkaplerz, to również nie tylko jego przypomnienie, ale również pytanie: czy pamiętamy, że szkaplerz to również znak poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi? Zatem, jeśli ktoś żyje duchem Fatimy, która wzywa do poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi, powinien sięgnąć po szkaplerz!

 

Rozmowa z Matką Bożą kończy się słowami Łucji wskazującej na słońce. Skończyły się słowa pouczenia z Nieba, nadszedł czas na znak. Znak mający potwierdzić prawdziwość przekazu fatimskich dzieci. Z perspektywy lat nie zapominajmy, że ludzkość doświadczyła również innego znaku, który się dokonał; był nim koniec wojny, zapowiedziany przez Maryję, i powrót żołnierzy do domów, co jeszcze w chwili objawień w 1917 r. nie było tak oczywiste.

Wspomniany cud słońca był znakiem wyczekiwanym przez mieszkańców Portugalii. Niezależnie od tego, kim byli: wierzący, ateiści, sceptycy, czy walczący z Kościołem, tego dnia obecność w Cova da Iria była dla wszystkich „obowiązkowa”. Każdy przyszedł z sobie właściwą intencją: wierzący z nadzieją doświadczenia obecności Matki Bożej, ateiści celem pozyskania argumentów w wyśmiewaniu objawień i Kościoła. Zapoznajmy się z dwoma relacjami bezpośrednich świadków tego wydarzenia, by choć w namiastce poczuć atmosferę tamtej chwili.

Inacio Lourenco w 1917 r. mieszkał w wiosce Alburitel, oddalonej 10 mil od Fatimy. Wiele lat później, już jako ksiądz, tak wspominał wydarzenia z 13 października 1917 r.: Nie jestem w stanie obecnie dokładnie opisać tego, co wtedy widziałem i czułem. Wpatrywałem się w słońce. Wydawało mi się ono bardzo blade. Zupełnie jednak nie raziło swym blaskiem. Wyglądało jak śnieżna kula obracająca się wokół własnej osi. Nagle oderwało się od nieba i zygzakami zaczęło spadać w kierunku ziemi. Pod wpływem strachu skryłem się pomiędzy ludzi. Wszyscy płakali, czekając końca świata. Obok mnie stał niewierzący człowiek, który spędził całe przedpołudnie na ośmieszaniu pielgrzymów, ponieważ - jak mówił - ci prostacy przybyli do Fatimy tylko po to, aby zobaczyć małą dziewczynkę! Spojrzałem na tego człowieka. Stał jak sparaliżowany. Wzrok miał przykuty do słońca, a ciałem jego wstrząsały dreszcze. Potem padł na kolana, wzniósł ręce do nieba i wołał: 'Matko Boża! Matko Boża!'.

Inny świadek, Ermina Caixeiro, napisała: Łucja poprosiła o zamknięcie parasoli i wtedy prawie natychmiast deszcz przestał padać, jakby ktoś zakręcił kurek w prysznicu. Dzieci poprosiły również, aby mężczyźni zdjęli kapelusze i nakrycia głowy. Człowiek, który stał obok mnie, nie wykonał polecenia. Za parę sekund ukazało się słońce. Wówczas ów mężczyzna zdjął pokornie kapelusz i powiedział: "Teraz uwierzyłem, nikt z ludzi nie mógł tego dokonać". Tłum stał pogrążony w zupełnej ciszy. Słońce świeciło różnymi kolorami. Ubrania ludzi nabrały złotego odcienia i natychmiast wyschły. I wtedy właśnie słońce zaczęło kręcić się wokół własnej osi, wykonując niesamowity spiralny taniec, jakby oderwało się od firmamentu i pędziło w kierunku ziemi. Potem powróciło do pierwotnej pozycji. Wszyscy świadkowie cudu byli przerażeni, krzyczeli i błagali Boga o przebaczenie grzechów. Ślepi i ułomni prosili o uzdrowienie. Widziałam rzucane kule i niewidomych od urodzenia, którzy odzyskali wzrok.

 

„Cud słońca” potwierdził w sposób niepodważalny prawdziwość całego orędzia, jakie Matka Boża przekazała światu przez trójkę fatimskich dzieci. Kiedy zatem dziś czytamy np. trzecią części fatimskiej tajemnicy i wskazanie, że powinna być ona ujawniona po 1960 r., jesteśmy przekonani o jej prawdziwości, ale również winniśmy być świadomi pewnego rodzaju prorockiej misji Fatimy, która dopiero z perspektywy czasu może zostać właściwie odczytana i zrozumiana. Z tej to przyczyny, słowa Benedykta XVI z dnia 13 maja 2010: Łudziłby się ten, kto sądziłby, że prorocka misja Fatimy została zakończona, nabierają szczególnego znaczenia przez setną rocznicą fatimskich objawień. Dlaczego są one ważne? Postawmy sobie oto pytanie: jakie jest główne przesłanie płynące fatimskiego orędzia czy też misja Fatimy? Odpowiedź na to pytanie staje się istotna dziś, gdy Fatima kojarzy się nam głównie z pokutą, różańcem i 13. dniem miesiąca. Otóż sercem Fatimskiego Przesłania jest nabożeństwo do Niepokalanego Serca, które znajduje swój wyraz w poświęceniu się Niepokalanemu Sercu Maryi i nabożeństwie pierwszych sobót miesiąca; nabożeństwie szczególnie odpowiadającym potrzebom naszych czasów.

Wniosek jaki się nasuwa jest następujący: czeka nas wiele pracy by zmienić akcent w naszej fatimskiej pobożności, by nie koncentrować jej jedynie na 13. dniu miesiąca, ale tak, jak być powinno: na akcie poświęcenia i pierwszych sobotach miesiąca podejmowanych w intencji wynagradzającej Sercu Maryi. Wielkie to wyzwanie dla nas wszystkich, ale jakże potrzebne! Zostało to również przypomniane w dniu 8 września na Jasnej Górze z racji ponowienia aktu poświęcenia Polski Niepokalanemu Sercu Maryi z roku 1946. Konsekwencją tego aktu miała być praktyka nabożeństwa Pierwszych Sobót Miesiąca w parafiach, by treść aktu uwewnętrzniła się w sercach wierzących. Ponowienia aktu, to również przypomnienie zaciągniętych zobowiązań oraz wezwanie do ich wypełnienia, by nasza Ojczyzna i Kościół cieszył się jakże potrzebny Bożym błogosławieństwem.

Czyż dziś nie jesteśmy świadkami wielkiego zmagania między dobrem i złem, światłem i ciemnością, a nawet swego rodzaju „wojny” z chrześcijańskimi wartościami? Człowiek może rozpętać cykl śmierci i terroru, ale nie może go zatrzymać... - wołał Benedykt XVI w Fatimie, jakby przypominając wiarę Piusa XII i poświęcenie z 1942 roku. Trzeba, aby w nas dziś odżył „cud słońca”, by rozjaśnił nasze patrzenie na bieg historii, byśmy nie koncentrowali się jedynie na ludzkich możliwościach, a zawierzyli Niebu, które dało nam przepis na zwycięstwo, na przemianę świata, na pokój. Spójrzmy zatem 13 października w niebo i pomyślmy, że to samo słońce, które widzimy, „zatańczyło” dla tysięcy ludzi w Fatimie, by pocieszyć, dać znak, potwierdzić, że to, co po ludzku niemożliwe, może stać się faktem, jeśli tylko zawierzymy Bogu.

 

Trwa czas Krucjaty Jednej Intencji, która pragnie zjednoczyć wysiłki wszystkich kochających Maryję, by „Maryja była bardziej znana i miłowana” by Jej orędzie poznał i wypełnił świat. Jeśli tak się stanie, przyjdzie czas pokoju i tryumfu Niepokalanego Serca Maryi. A czyż tego nie pragniemy i za tym nie tęsknimy?

 

POWRÓT